Była 59. minuta spotkania. Robin Gosens uderzył Pavarda kolanem w głowę. Po krótkiej interwencji lekarza Francuz wrócił na murawę. Jak podaje „RMC Sport” piłkarz ze spokojem odpowiadał na pytania medyka, który weryfikował stan jego świadomości. Reszta zawodników francuskiej drużyny zarzeka się, że nawet nie zauważyła, że Pavard stracił przytomność. A tak się właśnie stało. Przez moment piłkarza Bayernu Monachium kompletnie „odcięło”.
Christian Eriksen po traumatycznych wydarzeniach na Euro będzie miał WSZCZEPIONY defibrylator
- Doznałem ogromnego szoku. Przez 10, może 15 sekund czułem się jak po nokaucie. Potem już było lepiej - mówił po spotkaniu Pavard, który na Allianz Arenie grał aż do ostatniego gwizdka. Czy powinien pozostać na murawie? Decyzja o pozostawieniu francuskiego piłkarza na boisku jest szeroko krytykowana.
W sprawę postanowiła zaangażować się Międzynarodowa Federacja Piłkarzy Zawodowych (FIFPro). Mamy już nawet oficjalny komunikat: "FIFPro jest w kontakcie z UEFA, by uzyskać wyczerpujące informacje o tym, dlaczego Benjamin Pavard nie opuścił murawy podczas spotkania Francja - Niemcy wskutek zagrożenia wstrząsu mózgu".
UEFA od środy bada wszystkie okoliczności starcia z 59. minuty spotkania. Być może dodatkową karę otrzyma Robin Gosens, który w trakcie spotkania nie został ukarany nawet żółtą kartką.
Francuska Federacja Piłkarska uspokaja - Pavard czuje się dobrze i nie odczuwa żadnych objawów, które mogłyby sugerować u niego wstrząs mózgu. Ponadto UEFA otrzyma od francuskiego sztabu medycznego pełny raport nt. stanu zdrowia piłkarza.
Spotkanie w Monachium miało swoje absurdalne momenty. Tuż przed rozpoczęciem spotkania, na Allianz Arenie pojawił się spadochroniarz, który niefortunnie upadł na boisko. Okazało się jednak, że to nietypowe zdarzenie było całkowicie losowe, a na Allianz Arenie było o włos od tragedii.