Belgia nie musiała pokonać Finlandii, bo awans do fazy pucharowej Euro 2020 mieli pewny już po dwóch spotkaniach. Mimo to, jedna z najlepszych ekip Starego Kontynentu powalczyła z rywalami, udowadniając wielką sportową klasę. Bardzo długo Romelu Lukaku i spółka nie mogli poradzić sobie z defensywą Finów. W końcu jednak do siatki trafił napastnik Interu Mediolan. Gol jednak nie został uznany ze względu na spalonego. Gdy kibice zobaczyli, o ile Belg był bliżej do bramki Lukasa Hradecky'ego, przecierali oczy ze zdumienia. Zdaniem wielu to... absurd!
Belgia - Finlandia: Spalony Romelu Lukaku
Lukaku wystawał za obrońcę o zaledwie... kawałek buta. W grę nie wchodził nawet cały czubek, a malutki kawalątek obuwia. Przepisy są jednak nieubłagane, co oczywiście nie podoba się wielu kibicom. Ich zdaniem to niszczy ducha gry. - Mierzenie spalonych na centymetry to jest największy kretynizm VARu, powinni sobie przyjąć błąd pomiaru i jeśli spalony mieści się w błędzie, to promowanie "ofensywki" i uznajemy bramkę, kogo obchodzi czy czyjaś pacha była 3mm przed czyimś sznurowadłem - irytował się jeden z kibiców na Twitterze.
- Spalony Lukaku, którego nie było. Sporo cyrków z sędziowaniem na Euro - dodawał pan Kamil. - Milimetrowy spalony Lukaku, ale absurd - wściekał się kolejny z fanów. Zdaniem wielu osób Lukaku został pokrzywdzony. Należy jednak pamiętać, że wobec obecnych przepisów nie istnieje żaden "błąd pomiaru", a na klatce uchwyconej przez sędziów Lukaku wystawał minimalnie za ostatniego obrońcę. Do pokrzywdzenia więc nie doszło!