Pedro Tiba, Lech Poznań

i

Autor: Cyfra Sport Pedro Tiba w starciu z piłkarzami KRC Genk

Cudu nie było, Genk nie dał szans Lechowi Poznań. Kolejorz żegna się z Ligą Europy

2018-08-16 22:15

Przed czwartkowym rewanżem w III rundzie eliminacji Ligi Europy, Lech Poznań miał bardzo ciężkie zadanie. Aby marzyć o awansie do kolejnej fazy tych rozgrywek, musiał odrobić dwubramkową stratę z Belgii. Genk nie dał jednak żadnych szans swoim rywalom i juz w pierwszej połowie przypieczętował awans do IV rundy. Kolejorz pożegnał się z europejskimi pucharami.

Genk do Poznania przyjechał z zapasem dwóch bramek. Ale piłkarze belgijskiego klubu nie myśleli o obronie korzystnego rezultatu. Zaatakowali od pierwszych minut i z defensywą Lecha robili co chcieli. Pierwszy groźny strzał oddał Joakim Maehle. Wszystko zaczęło się od prostej straty gospodarzy w środku pola.

Piłkę przejął Dieumerci Ndongala, a następnie odegrał ją do wbiegającego na 16. metr Duńczyka. Jego uderzenie sprawiło sporo kłopotów Jasminowi Buriciowi, ale bramkarz ostatecznie złapał futbolówkę. Golkiper z Poznania swoją drużynę musiał ponownie ratować w 9. minucie. Mbwana Samata wyszedł sam na sam z Buriciem i tylko szybka interwencja Bośniaka sprawiła, że napastnik Genku nie zdołał zagrozić bramce Lecha.

Belgowie dopięli swego w 19. minucie. Po fatalnym zagraniu Nikoli Vujadinovicia futbolówkę w polu karnym przejął Ndongala. Ofensywny piłkarz zagrał idealnie do wbiegającego na 5. metr Samaty, a napastnik nie miał problemów z umieszczeniem piłki niemal w pustej bramce. Już wtedy sytuacja Kolejorza była dramatyczna.

Podopieczni Ivana Djurdevicia nie stworzyli sobie tak naprawdę ani jednej dogodnej sytuacji. Belgijski zespół natomiast zdobył bramkę do szatni. W polu karnym Kamil Jóźwiak sfaulował Ndongalę i arbiter wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Leandro Trossard i pewnie pokonał Buricia.

Na drugą połowę gospodarze wyszli z większym zaangażowaniem i nie pozwolili rywalom opuścić ich połowy. Od razu przyniosło to rezultat. W 50. minucie i dośrodkowaniu Pedro Tiby z rzutu wolnego w słupek strzelił Vujadinović. Obrońcy Genku piłkę wybili wprost pod nogi Tomasza Cywki, który uderzył z dystansu, a zasłonięty Danny Vuković nie zdołał odbić futbolówki.

Kontaktowa bramka spowodowała, że Lechici dostali wiatru w żagle. W pole karne Genku sunęły kolejne ataki. Gospodarzom brakowało jednak skuteczności i nieco szczęścia. Obrońcy belgijskiego zespołu zablokowali sporo strzałów rywali oraz przecięli kilka podań, które otworzyłyby graczom Kolejorza drogę do bramki.

Im bliżej końca spotkania tym akcji Lecha było coraz mniej. Gospodarze nie zdołali wywalczyć remisu z ekipą z Belgii i pożegnali się z Ligą Europy. W dwumeczu widać było przepaś między zespołem z Poznania, a Genkiem.

Lech Poznań - Genk 1:2 (0:2)
Bramki: Tomasz Cywka 50 - Mbwana Samata 19, Leandro Trossard 45+1 (k.)

Żółte kartki: Jóźwiak - Malinovsky

Lech: Burić - Janicki, Rogne (29. Orłowski), De Marco - Jóźwiak, Tiba, Cywka, Vujadinović - Gajos (77. Jevtić), Amaral - Gytkjaer (72. Tomczyk)

Genk: Vuković - Maehle, Dewaest, Aidoo, Uronen - Malinovsky (74. Seck), Pozuelo (60. Piotrowski), Berge - Trossard (61. Zhegrova), Samata, Ndongala

Najnowsze