W pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Europy z Rio Ave Jagiellonia Białystok wygrała 1:0 po trafieniu Mateusza Machaja, ale co ciekawe niewielu kibiców i ekspertów dawało jej szanse na awans. Wszystko przez styl gry, jaki prezentowali podopieczni Ireneusza Mamrota na swoim terenie. Otóż po szybko strzelonym golu oddali piłkę rywalom i przez resztę spotkania się bronili - momentami dość rozpaczliwie. Ale goście z Portugalii nie mieli szczęścia i brakowało im skuteczności, dlatego też z wyjazdu wrócili bez choćby jednego gola.
Mimo wszystko to właśnie oni byli faworytami rewanżu. Nie dość, że grali u siebie, to jeszcze w Białymstoku zaprezentowali się jako zespół z dużo większą kulturą gry, niż Jagiellonia. Ale to znów wicemistrzowie Polski zaczęli w najlepszy możliwy sposób. I ta akcja była niemal kopią tej bramkowej z pierwszego spotkania. Przemysław Frankowski podał na wolne pole, ale w rolę Machaja wcielił się Cillian Sheridan. Który pewnym strzałem dał swojej drużynie prowadzenie.
Goście cieszyli się z niego dwadzieścia minut, bo właśnie wtedy wyrównał Wenderson Galeno. I ten sam zawodnik w samej końcówce pierwszej połowy trafił do siatki po cudownym uderzeniu z rzutu wolnego. Do przerwy gospodarze prowadzili więc 2:1 i musieli strzelić tylko jednego gola, by mieć w garści awans. Właśnie dlatego spodziewaliśmy się, że drugie 45 minut to będzie dla "Jagi" czas cierpienia i walki o każdą piłkę.
Ale ta pokazała wielki charakter. Jedenaście minut po wyjściu z szatni remis po nieco przypadkowej akcji dał białostoczanom ich kapitan - Taras Romanczuk. Rio Ave się nie poddawało i znów wyszło na prowadzenie, ale zespół Mamrota i tym razem świetnie zareagował, bo na 3:3 trafił Martin Pospisil. A gdy Romanczuk drugi raz wpisał się na listę strzelców jasne się stało, że Jagiellonia już nie da sobie wydrzeć tego awansu. Co prawda gospodarze zdołali jeszcze wyrównać, ale na więcej nie było ich stać.
Jagiellonia kilka razy wkładała głowę pod topór i sama prosiła się o kłopoty, bo przecież dwukrotnie przegrywała, jednak za każdy razem udawało jej się spod tego topora uciec. I mimo błędów w obronie trzeba docenić ofensywę "Jagi". Która jako pierwsza w historii startów polskich drużyn w europejskich pucharach wyeliminowała w dwumeczu portugalskiego rywala. Wcześniejsze dziewięć takich podejść kończyło się klęskami.
Ten mecz na pewno będziemy wspominać jeszcze długo, ale miejmy nadzieję, że już za tydzień białostoczanie napiszą kolejny piękny rozdział w historii swoich występów na arenie międzynarodowej. W kolejnej rundzie wicemistrzowie Polski zmierzą się bowiem z KAA Gent.
RIO AVE - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 4:4 (2:1)
Bramki: Wenderson Galeno 27, 47, Gelson Dala 63, Damien Furtado 84 - Cillian Sheridan 6, Taras Romanczuk 56, 79 Martin Pospisil 72
Żółte kartki: Wenderson Galeno - Mateusz Machaj, Przemysław Frankowski, Łukasz Burliga
Rio Ave: Makaridze - Nadjack, Monte, Buatu, Reis - Gabrielzinho (80. Furtado), Tarantini (69. Jambor), Leandrinho (90. Schutte), Galeno - Moreira, Gelson.
Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje, Mitrović, Guilherme - Romanczuk, Kwiecień (75. Świderski) - Frankowski, Machaj (60. Pospisil), Novikovas (87. Grzyb) - Sheridan
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin