Piłkarz Ajaksu zły, że musiał przylecieć do Polski
Ajax od początku był faworytem dwumeczu z Jagiellonią Białystok, ale polscy kibice mogli mieć nadzieję, że piłkarze ze stolicy Podlasia postawią się mającemu pewne problemy gigantowi. Ta urosła w 5. minucie, gdy Adrian Dieguez wyprowadził Jagiellonię na prowadzenie. Stadion w Białymstoku eksplodował, ale radość szybko zamieniła się w smutek. Już pięć minut później Chuba Akpom wyrównał na 1:1, a w 28. minucie Ajax objął prowadzenie 2:1. Był to początek drogi do piekła, jakie nastało w drugiej połowie. Akpom strzelił w niej dwa kolejne gole i skompletował hat-tricka, a zespół z Amsterdamu mógł wygrać jeszcze wyżej niż 4:1, gdyby nie zmarnowany rzut karny Miki Godtsa. Tak wysoka porażka właściwie zamknęła jakiekolwiek rozważania na temat szans Jagiellonii, co widać nawet w pomeczowych wypowiedziach piłkarzy Ajaksu. Jedna z nich była wyjątkowo nie na miejscu.
"Nie będziemy musieli latać do Polski". Steven Berghuis odleciał po meczu z Jagiellonią?
Chodzi o słowa Stevena Berghuisa. To jeden z bardziej doświadczonych piłkarzy w kadrze Ajaksu, który w czwartek zagrał pełne 90 minut i przyczynił się do wysokiego zwycięstwa 4:1. Nic dziwnego, że był w dobrym humorze, ale w czasie wywiadu ewidentnie się zagalopował. Już przed rewanżem uznał dwumecz za rozstrzygnięty i... skrytykował Polskę.
Cieszę się, że wygraliśmy 4:1. Mam nadzieję, że w Lidze Europy trafi nam się parę fajnych wyjazdów, zamiast jeżdżenia do Serbii czy Polski.
Berghuis wypowiedział te słowa z szerokim uśmiechem, a nawet prowadzący rozmowę dziennikarz w to nie dowierzał. - Mnie podobał się Białystok, a tobie nie? - próbował uratować sytuację. 46-krotny reprezentant Holandii poszedł jednak w zaparte.
- Wolę inne miejsca - odparł w swoim tonie. Ta wypowiedź z pewnością nie przysporzy mu kibiców w Polsce, a wręcz przeciwnie. Łatwo sobie wyobrazić, że przy kolejnej wizycie nad Wisłą zostanie specjalnie "powitany". Prawdziwą ironią losu byłoby odwrócenie losów dwumeczu przez Jagiellonię, co jest mało prawdopodobne, ale nie nierealne. Wszystko wyjaśni się po rewanżu w Amsterdamie, który odbędzie się w przyszły czwartek (29 sierpnia).