– Zagramy bez presji. Może nie na luzie, ale na wielkim spokoju – zapowiadał Miroslav Radović (27 l.). Od pierwszej minuty wystąpili m.in. Choto, Rzeźniczak i 20-letni Łukasik, ale to Legia stwarzała sytuacje i kontrolowała grę. Spokój skończył się w 33. minucie.
Choto niepotrzebnie faulował Gordana, a wolnego wykorzystał Toama. Bez winy przy golu nie był Wojciech Skaba, zastępujący pauzującego za czerwoną kartkę Dusana Kuciaka. Polak źle się ustawił. – Gdy bramkarz długo nie gra, może podjąć błędne decyzje. Trudno za ten wynik winić jednak tylko Wojtka – mówił po meczu trener Maciej Skorża (39 l.).
Gdy z boiska wyleciał Shish, wydawało się, że warszawianie powalczą chociaż o remis. Nic z tego. Dogodne sytuacje zmarnowali Maciej Rybus i Radović, a gdy Yadin wykorzystał bierność Rzeźniczaka i wpakował piłkę do bramki, jasne stało się, że to koniec.
– Zabrakło nam zimnej krwii, bo spokojnie mogliśmy strzelić chociaż gola. Jestem rozczarowany, więc mimo iż mamy awans, nie uśmiecham się – dodał Skorża.