Jagiellonia gra z Cercle Brugge, Tomasz Frankowski tego zawodnika komplementuje najbardziej
„Super Express”: - Zarezerwował pan już wolne na 28 maja, kiedy we Wrocławiu odbędzie się finał Ligi Konferencji?
Tomasz Frankowski: - Ja jestem co prawda życiowym optymistą, ale piłkarskim… realistą. Życzę Jadze jak najlepiej, a więc i awansu do tego finału, ale na razie… spróbujmy przeskoczyć Cercle. To też będzie sukces.
Tak Legia musi zagrać z Molde w Lidze Konferencji. Kamil Ryłka wskazał atuty Norwegów i największego asa warszawskiego klubu [ROZMOWA SE]
- Puchary zazwyczaj bywały dla polskich drużyn „pocałunkiem śmierci”. Jagiellonia godzi je z dobrą grą w lidze. Jak jej się to udaje?
- Adrian Siemieniec ma skuteczne metody, wynikające również i z „trenerskiej młodości”. Dobrze rotuje składem, a kadrę ma dość wyrównaną. Dlatego nie ma wielkiej różnicy w poziomie gry zespołu, gdy Jesus Imaz czy Afimico Pululu opuszczają murawę w 60 minucie. No i na szczęście omijają białostoczan poważne kontuzje.
- Przez kilka tygodni, po zabiegu, dochodził do zdrowia Taras Romanczuk. To ważna postać?
- Jeszcze jak! Jak już zawiesi buty na kołku, bez wątpienia znajdzie się w panteonie klubowych legend. Ale… dobrze, że na razie się na tę piłkarską emeryturę nie wybiera. To „regulator” tempa gry drużyny: przyspiesza, kiedy trzeba, ale i zwalnia, gdy tego wymaga sytuacja. No i prawdziwy z niego „kompas do Europy” dla Jagiellonii.
- Pomoże w „załatwieniu” Belgów?
- Cercle w pierwszym meczu z Wisłą, w Krakowie, pokazało umiejętność wykorzystywania błędów rywala (Belgowie wygrali 6:1 w pierwszym meczu 4. rundy kwalifikacji LK – dop. aut.). Ale to nie znaczy, że jest „nie do ruszenia”. Mecz gramy u siebie, więc przypuszczam, że Jagiellonia zechce przejąć inicjatywę i starać się strzelić bramkę.
Tomasz Frankowski o wyrachowaniu Jagiellonii. „Niech będzie ciut nudniej”
- Parę dni temu wspomniany przez pana trener Siemieniec przyznał, że czasem przychodzi mu rozstrzygać dylemat: zimne wyrachowanie czy gra ładna dla oka, ale nie zawsze dająca wygraną. Jak pan by rozwiązał ten problem?
- Jagiellonia gra bardzo wiele meczów: od początku lutego zagrała ich już przecież osiem w cztery tygodnie! Czasem więc powinno być nieco wyrachowania w jej grze, odpowiedniego regulowania tempa. Nie mam nic przeciwko temu, by chwilami było… ciut nudniej w jej meczach, może mniej efektownie, ale za to zwycięsko.
- No właśnie… Bo dwie przykre niespodzianki Jaga już wiosną swym fanom sprawiła. Niepokoi to pana?
- Może nie tyle niepokoi, co raczej dziwi mnie fakt, że dwukrotnie traciła na wyjeździe punkty prowadząc w Mielcu 1:0, a w Krakowie nawet 2:0. Musiała się drużynie przydarzyć jakaś forma dekoncentracji powodująca utratę kontroli nad meczem. A że zdarzyło się to dwukrotnie w ciągu jednego miesiąca, powinno być – powiedziałbym - nauczką na przyszłość.
Tomasz Frankowski poszukał z nami „czarnego konia” w szeregach mistrzów Polski
- Mówiliśmy o wielkich gwiazdach Jagi: Imazie, Pululu, Romanczuku. Ale o nich Belgowie wiedzą wszystko. Może więc trzeba szukać „czarnego konia”?
- Gdybym miał takiego wskazać, to pewnie patrzyłbym na skrzydłowych. I Darko Čurlinov, i Kristoffer Hansen potrafią błysnąć formą. No i jest jeszcze szesnastolatek, Oskar Pietuszewski, który przebojem wdziera się do polskiej ekstraklasy. Oby również w europejskich pucharach udowodnił, że ma ponadprzeciętny talent!
Jagiellonia nie odpuszcza Marciniakowi i Lasykowi! Oficjalne pismo do PZPN i UEFA po meczu z Legią
- Na koniec nieco szerszy kontekst: na ile – pana zdaniem – udało się nie tylko trenerowi, ale przede wszystkim działaczom Jagiellonii zbudować trwałe fundamenty sukcesów? Białystok stanie się jednym z centrów polskiej piłki?
- Chciałbym w to wierzyć, natomiast nie ma co ukrywać, że na przestrzeni ostatnich 30 lat załamały się potęgi czy to Wisły, czy Widzewa Łódź, prawda? Więc nie takie kluby, jak Jagiellonia, spadały z konia. Jagiellonia jest na fali wznoszącej, ma bardzo dobry drugi kolejny sezon, ale... na razie nie ma co wybiegać za mocno w przyszłość. Trzeba się po prostu cieszyć - jak to się mówi - najbliższym spotkaniem i wyciągnąć, w ekstraklasie i w Lidze Konferencji, maksa!
