Raków Częstochowa i Lech Poznań wygrały swoje mecze w 3. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów i Ligi Konferencji. Oba zespoły mogą czuć niedosyt, bo oba mając prowadzenie 2:0 pozwoliły strzelić sobie po jednej bramce i ich zaliczki przed rewanżami są dość skromne. Zdecydowanie w gorszej sytuacji są jednak Pogoń i Legia, które na etapie 3. rundy eliminacji LKE pierwsze mecze przegrały. Nie oszukujmy się – Pogoń po porażce 0:5 w Gandawie z Gentem nie ma już co myśleć o awansie, ale też nie była tu faworytem. Nieco inaczej patrzy się na Legię, która mierzyła się z teoretycznie łatwiejszym rywalem i to u siebie, a nie zdołała nawet zremisować i Jan Tomaszewski w rozmowie z „Super Expressem” ostro ocenił zawodników stołecznego klubu.
Jan Tomaszewski przejechał się po legionistach. Jednego wymienił z nazwiska
Jan Tomaszewski skupił się przede wszystkim na tym, że Legia miała przewagę, ale nie potrafiła jej udokumentować. Wytknął zmarnowane szanse, w tym tę Pawła Wszołka, gdy ten wyszedł sam na sam z golkiperem rywali. – 70 procent posiadania piłki mieli legioniści. Dwa razy więcej strzałów, więcej podań. I co było? Jeden wielki chaos. Legioniści pokazali, jak się nie powinno grać w piłkę! Zacznę od Pawła Wszołka – nie strzelić takiej bramki, jaką on miał sam na sam, to jest po prostu niemożliwe! – grzmiał były reprezentant Polski.
Odniósł się on także do tego, jak grali rywale Legii. – Co akcja była, to była sytuacja, tylko oni nie są zgrani, to są młodzi chłopcy i nie kończyli tych wszystkich akcji. Ale ile tego było! – kontynuował Tomaszewski w rozmowie z „Super Expressem”. Mocno oberwało się defensywie stołecznego klubu. – Obrona Legii razem z bramkarzem po prostu zagrała fatalny mecz. Bramkarz się zrehabilitował pod koniec meczu broniąc sytuację sam na sam, bo gdyby tamta bramka padła, to byłoby już po zabawie – ocenił.
Na koniec jednak podkreślił, że strzelony gol daje sporo nadziei legionistom na awans. – Tutaj jest wszystko możliwe, jeśli legioniści zagrają nie chaotycznie, tylko uzmysłowią sobie, że mają przewagę, że są lepszymi zawodnikami, lepszą drużyną. Tego nie było widać w pierwszym meczu. Całe szczęście, że skończyło się 1:2, bo w tej chwili jest wszystko do odrobienia – zapewnia były bramkarz reprezentacji Polski.