To nie był dobry mecz w wykonaniu Sandro Kulenovicia. Napastnik Legii Warszawa kolejny raz był nieporadny na boisku i marnował okazję. Jedna z nich miała miejsce kilkanaście minut po rozpoczęciu drugiej odsłony. Luquinhas podał prostopadle do wychodzącego w pole karne Chorwata, który uderzył w boczną siatkę.
Chwile wcześniej Aleksandar Vuković i koledzy byli załamani, gdy piłka odbiła się od piszczela Chorwata. Kulenović miał problemy z odnalezieniem się na murawie, a obawy kibiców zostały potwierdzone. W efekcie snajper został zdjęty w 64. minucie - na placu zmienił go Carlitos.
O nastrojach, które panują w Legii doskonale świadczy moment zmiany. Kulenović został "pożegnany" przez kibiców potwornymi gwizdami, które momentalnie zmieniły się w gromkie brawa, gdy na plac wbiegł Hiszpan Carlitos. Frustracja fanów sięgnęła zenitu, a oliwy do ognia dolał, choć zapewne przypadkowo, trener Wojskowych.
- Patrzę też pod kątem końcówki poprzedniego sezonu, gdzie graliśmy o mistrzostwo Polski. Nie było w końcówce sezonu meczu, w którym Carlitos nie zagrał, a mistrzostwa nie zdobyliśmy - tłumaczył swoje decyzje personalne na pomeczowej konferencji prasowej, co przez kibiców zostało zrozumiane na wiele sposobów. Nie brakowało tych, którzy twierdzili, że to próba zrzucenia odpowiedzialności za niepowodzenia z zeszłego sezonu właśnie na Hiszpana.