Legia wcale jednak nie stoi na straconej pozycji. Lazio czwartkowe spotkanie traktuje jako przetarcie przed niedzielnymi derbami z Romą i szczerze należy wątpić, że szkoleniowiec gospodarzy Vladimir Petkovic zdecyduje się ryzykować zdrowie swoich asów. Tym bardziej, że w spotkaniu z Chievo wypadł mu z powodu skręconej kostki Giuseppe Biava i kadra rzymian niebezpiecznie zaczyna się kurczyć. Wcześniej ranni padli przecież Lucas Biglia i Stefan Radu, a Brayan Perea i Felipe Anderson dopiero wracają do pełnej sprawności.
>>>Sergio Floccari: Legia jest mocna!
Sam szkoleniowiec nie zdradza swoich zamiarów: - Postaram się wystawić najmocniejszy możliwy skład. Mamy kilka problemów z kontuzjami, ale jesteśmy silni jako drużyna i każdy gracz daje z siebie wszystko - wspomina na przedmeczowej konferencji i dodaje: - Serie A jest dla nas oczywiście bardzo ważna, ale zwycięstwo w Lidze Europy byłoby bardzo miłe. Będziemy się starać grać najlepiej jak możemy tak długo jak to będzie możliwe.
W bramce rzymian niepodważalne miejsce ma Federico Marchetti, którego nawet w poprzednim sezonie system rotacji nie obowiązywał. Tym bardziej, że jego zmiennikiem jest Etrit Berisha, Albańczyk sprowadzony tego lata ze szwedzkiego Kalmar FF. Wysoki, przystojny i na razie tyle o nim wiadomo. W ostatnich 22 meczach Allvenskan w 10 zachowywał czyste konto.
>>>Śledź relację live ze spotkania Lazio - Legia na gwizdek24.pl!
Każda kolejna formacja to tajemnica. Optymalny skład linii defensywnej to na ten moment: Cavanda, Cana, Ciani i Konko, ale ilu z nich ostatecznie wybiegnie w czwartkowy wieczór na murawę - nie wiadomo. W obwodzie pozostaje Argentyńczyk Diego Novaretti, który zagrał w dwóch pierwszych spotkaniach Serie A, ale w starciu z Juventusem dał taki popis, że bośniacki szkoleniowiec Lazio zdecydował się na posadzić go w jedynym bezpiecznym miejscu. Na ławce.
W pomocy chyba tylko nieporawni pesymiści mogliby spodziewać się Brazylijczyka Hernanesa. Reprezentant 'Canarinhos' spotkanie obejrzy zza bocznej linii i jeśli nic złego nie stanie się doświadczonemu Ledesmie, perspektywy nie zmieni raczej przez pełne 90 minut. Podobnie jak Klose, największa gwiazda Biancocelesti. Niemca zastąpi Sergio Floccari i jeśli stoperzy Legii mieli problem z patyczakowatym Piovaccarim, to strzelec 58 bramek w Serie A może ich znokautować w pierwszych minutach. W starciu z Chievo na bohatera wyrósł Antonio Candreva więc obecność włoskiego playmakera na murawie w czwartkowy wieczór również wydaje się mocno wątpliwa. Taki paradoks - im lepiej grasz, tym mniejszą masz szansę zagrać z Legią.
>>>Od Złotej Piłki do dentysty - Ronaldinho pozbawił się uśmiechu!
Legioniści kadrowe problemy mają zresztą niemniejsze. Brak Kuciaka to dramat, to jak pozbawienie niemieckiego 'Tygrysa Królewskiego' pancerza, ale Jan Urban dodatkowo uciął sobie też lufę. Wobec kontuzji Dwaliszwiliego, jedynym zdrowym napastnikiem wśród powołanych jest Saganowski, co oznacza, że warszawianie spróbują zdobyć Rzym 35-letnim biegającym skansenem futbolu. Trudno to sobie wyobrazić, ale gdy 'Sagan' grał w Feyenoordzie [grał, to może za dużo powiedziane - był, trenował], ulubiony piłkarz Dariusza Szpakowskiego, Ed De Goey dopiero wyruszał z Holandii na podbój Anglii. Jeszcze trochę się cofnąć i mamy Mojżesza przekraczającego Morze Czerwone.
Szkoleniowiec Legii nie ma jednak wątpliwości: - Wierzymy, że możemy wyjść z grupy. Oby równie optymistycznie wypowiadał się po meczu na Stadio Olimpico.