1. PYCHA - Legia, czyli polski Real Madryt
To już taka polska niepisana tradycja. Nieważne co robisz, ważne jak to odbierają media. Jedno wielkie zakłamywanie rzeczywistości. Ale za to jak piękne. Liga Mistrzów? Za momencik. Wielkie transfery? Już czekają. Potężny budżet? Kwestia czasu. Marketingowo faktycznie dobrnęli na szczyt. Szkoda tylko, że cała zabawa skończyła się na premierze wiosennej kolekcji bluz.
Pieniądze rządzą światem. Futbolowym też. To fakt. Tyle tylko, że kibice nie zostawiają w klubie swoich oszczędności, bo ten ma najlepszy biznes plan. Robią tak, bo zespół wygrywa na murawie. Jest na fali. Kreuje idoli. A czyim idolem może być Michał Kucharczyk? Astronautów? "Pierwsza futbolówka na orbicie. Kopał Polak". Kłusowników? "Zestrzelił ptaka. Strzelał na bramkę".
2. CHCIWOŚĆ - Wykonawcy, głupcze
Wiosną Legia miała być mocniejsza. Taki był plan. O nim wspominał Henning Berg. Gorzej z realizacją. Schemat wydawał się prosty. Dziewięciu chłopa miało walczyć, a dwóch - Ondrej Duda i Miroslav Radović - grać w piłkę. Jesienią przyniosło to sukces. W nowym roku nie miało prawa z prostej przyczyny. Ktoś uznał, że Serba - najlepszego piłkarza Ekstraklasy - najlepiej się pozbyć. Wysłać w paczce do Chin, bo przecież znalazł się następca: Masłowski.
Michał Masłowski. Gość wart ponoć prawie milion euro. Może ma talent. Pewnie też potencjał. Trudno oceniać po kilku meczach. Tyle tylko, że futbol wykładał mu ostatnio magik Mariusz Rumak. Pół roku w Zawiszy zrobiło z niego absolwenta wyższej szkoły klęsk i porażek. I nagle bach! Prowadź mistrzu, do zwycięstwa w Amsterdamie. Jakby uczyć się latania awionetką i podjąć pracę jako pilot F-16. Pewnie się da, ale wolelibyśmy patrzeć na to z boku.
3. NIECZYSTOŚĆ - Henning Berg kontra Orlando Sa
Tak wyglądała cała jesień. Portugalczyk strzelał, Norweg próbował mu to utrudnić. Dopóki miał Radovicia, rozdawał karty. Mógł olać Portugalczyka. Po nagłym odejściu Serba został z niczym. Sa w obu starciach z Ajaksem nie wyglądał na kogoś, kto chciałby umierać za trenera. W Warszawie przypominał momentami wręcz sabotażystę.
Osobny temat to Dominik Furman. Wrócił do Legii, dostał szansę z Koroną Kielce i nieoczekiwanie - na tle żenująco dysponowanych partnerów - zaprezentował się naprawdę przyzwoicie. W nagrodę w rewanżowym starciu z Ajaksem Amsterdam mógł spełnić się w roli komentatora. Przegrał rywalizację o miejsce na ławce rezerwowych z Helio Pinto, który ostatnie dobre spotkanie rozegrał w epoce biało-czarnych telewizorów.
4. ZAZDROŚĆ - Radović na trybunach
To bodaj najbardziej spektakularny strzał w stopę tego roku. Wysłać na trybunach największą gwiazdę drużyny przed najważniejszym meczem w sezonie? Henning Berg dokonał czegoś wielkiego. Rozbił taktykę drużyny, pozbawił ją lidera, a na dodatek jeszcze zirytował kibiców. Chyba nie takiego pożegnania z idolem się spodziewali?
5. NIEUMIARKOWANIE - Rotacja
Przez lata słuchaliśmy wiosną o braku ogrania. Zimowy odpoczynek miał krzyżować naszym genialnym trenerom wszystkie plany. Terminarz zmieniono. Niepotrzebnie. Szkoleniowiec Legii wolał swoich asom przedłużyć urlopy. W lidze większość z nich jeszcze nie zadebiutowała. Zabawa z regularnym posyłaniem do boju wielce utalentowanych wychowanków skończyła się imponująco. Bilansem pięciu meczów, dwóch remisów i trzech porażek. Bramki? 2-8. No i pierwszą połową w Amsterdamie, potraktowaną jak turecki sparing.
Gdyby to jeszcze sprzyjało selekcji. Ale nie. W Lidze Europejskiej Legia dwa razy rozpoczęła w tym samym zestawieniu.
6. GNIEW - Puste trybuny
Po co była ta cała wojna z centralą? UEFA karała, Legia płaciła, a kibice nie wyciągali żadnych wniosków. Recydywiści bawili się dalej, bo też nie znalazł się nikt, kto postanowiłby im w tym przeszkodzić. Władze mistrzów Polski zamiast karać sprawców, uznali że najlepiej jest się odwoływać od kolejnych kar. Efekt? Pusty stadion przy ulicy Łazienkowskiej w rewanżu z Ajaksem i kilku fanatyków, wydzierających się w okolicach Torwaru. Chociaż akurat z tego należy być zadowolonym. Im mniej osób widziało kompromitację Legii, tym lepiej.
7. LENISTWO - Gdzie była obrona?
Ajax nie zagrał wybitnie - utrzymują piłkarze Legii. Nie musiał. Legioniści postanowili bowiem nie przeszkadzać Holendrom. Jeśli takie były założenia taktyczne, winszujemy. Defensywa warszawian z uporem maniaka nie atakowała podopiecznych Franka de Boera przed polem karnym. Stoperzy - wzmocnieni jeszcze w pierwszym meczu Ivicą Vrdoljakiem - stali - czasem biegali - i patrzyli, jak kolejne gole strzelał Arkadiusz Milik.
Na osobne wyróżnienie zasłużył Łukasz Broź. Przy pierwszym golu snajpera reprezentacji Polski skłaniamy się do zapisania na jego konto asysty. Zaprezentował bowiem rewolucyjny sposób krycia. Tzw. "ostrzeżenie wzrokowe". W skrócie? Cofał się, cofał, wreszcie z bliska popatrzył, jak Polak pokonał Kuciaka.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail