Po serii fatalnych wyników w Ekstraklasie jego piłkarze powalczą dzisiaj z portugalskim Belenenses. Muszą wygrać i spróbować odzyskać zaufanie kibiców. Fani "Kolejorza" w trakcie ostatniego meczu kazali swoim pupilom "wyp. z boiska", nie mogąc już znieść pokazu bezradności w wykonaniu mistrzów Polski.
Wynik pierwszego spotkania Lecha w Lidze Europy może mieć kluczowe znaczenie. Portugalskie Belenenses to rywal, którego "Kolejorz" musi pokonać z kilku powodów.
- Tylko zwycięstwo w tym meczu pozwoli nam włączyć się do walki o dwa pierwsze miejsca w grupie - mówi Maciej Skorża. - Jeśli dwa razy wygramy z ekipą z Lizbony, będziemy mogli myśleć o zagrożeniu Fiorentinie czy FC Basel - analizuje trener Lecha.
Zobacz: Lech Poznań zamroził piłkarzom wypłaty i premie! Mistrz Polski karze za beznadziejne wyniki
Tuż przed starciem z Belenenses z poznańskiej "Lokomotywy" wypadł kontuzjowany w czasie treningu Maciej Gajos. Nowy nabytek "Kolejorza" nie zagra, podobnie jak napastnik Marcin Robak i pomocnik Darko Jevtić. Lech musi się zmierzyć nie tylko z brakami kadrowymi, ale przede wszystkim z własnymi słabościami. Tak źle w Poznaniu nie było od 10 lat i kibice dali już swoim pupilom popalić. Najpierw zwyzywali ich podczas przegranego meczu z Podbeskidziem (0:1), a w poniedziałek spotkali się z piłkarzami osobiście.
- Musimy mentalnie poradzić sobie z tą sytuacją, nie możemy spuszczać głów w reakcji na okrzyki z trybun - mówi Skorża. - Sami sobie zgotowaliśmy taki los, porażki w lidze i słaba gra przyćmiły to, co zrobiliśmy w europejskich pucharach. Chcemy wygrać z Belenenses, ale kluczowe jest w tej chwili uratowanie sezonu ligowego - kończy trener Lecha, który w najbliższej kolejce ligowej powalczy w Białymstoku z Jagiellonią. Tam o punkty też z pewnością łatwo nie będzie...