„Super Express”: - W pierwszym meczu z Midtjylland znów padło mnóstwo goli...
Marc Gual: - Mamy dobry wynik, a wszystko rozstrzygnie się w Warszawie. Zaczęliśmy od straty bramki, ale potem wyrównaliśmy. Pokazaliśmy, że celem jest zwycięstwo. Czekamy na kolejny mecz. A ja jestem tu, żeby strzelać gole, pomagać drużynie. Oczywiście, jestem zadowolony z gola w Danii, ale naprawdę szczęśliwy będę w czwartek, kiedy awansujemy.
- Jesteście dalej czy bliżej awansu?
- Jest remis, więc myślę, że to 50 na 50. Dobre jest to, że teraz gramy u siebie, przed swoimi fanami. Mamy wiarę w awans do fazy grupowej. Midtjylland? Grali bardzo dobrze, mają świetnych zawodników. To dobry zespół, ale my też jesteśmy dobrzy. Musimy skupić się na czwartku i wygrać.
- Mówiłeś kolegom, żeby się nie martwili, kiedy stracicie gola, bo i tak wyrównacie?
- To szalone, tak tracić gole i odrabiać, i powtarzać. Oczywiście, my nie chcemy tracić goli. Chcemy jedynie strzelać. Musimy być odrobinę lepsi w bronieniu.
- Dla napastnika to lepiej zremisować 0:0 czy 3:3?
- Jeśli już ma być remis, to z całą pewnością wolę 3:3. Ale najbardziej lubię wygrywać mecze. Mam nadzieję, że teraz to nie będzie taki szalony mecz. Nieważne jak, ale musimy wygrać i awansować do fazy grupowej.
- Wiesz, w czym jest problem w obronie w europejskich pucharach? W Ekstraklasie straciliście zaledwie jednego gola, w Europie – bardzo dużo.
- Tak. Musimy być odrobinę lepsi, tylko nie jest takie łatwe. Przeciwko nam są naprawdę mocne drużyny. Z każdy doświadczeniem jednak będziemy lepsi. Przeanalizujemy nasze błędy i zrobimy wszystko, żeby się nie powtarzały.
Do pobitego Kewina Komara zadzwonił Cezary Kulesza. Prezes PZPN złożył mu ważną propozycję