Lech Poznań, Pedro Tiba

i

Autor: Cyfra Sport Pedro Tiba

Portugalski duet uratował Lechowi remis z Szachtiorem. Debiutancki gol Amarala

2018-07-26 21:27

Lech Poznań miał okazję zmazać plamę po wpadce w Armenii. W II rundzie eliminacji Ligi Europy zmierzył się z Szachtiorem Soligorsk. Postawa zespołu Ivana Djurdevica ponownie nie mogła się jednak podobać. Wydawało się, że Kolejorz ponownie przegra, ale remis uratował portugalski duet. Asystę przy debiutanckiej bramce Joao Amarala zanotował Pedro Tiba i Lech jest w lepszej sytuacji przed rewanżem.

Pozytywną informacją dla Lecha Poznań, po losowaniu II rundy eliminacji Ligi Europy, było na pewno to, że tym razem zespół z Wielkopolski uniknie dalekiej podróży. Rywalem "Kolejorza" był bowiem białoruski Szachtior Soligorsk, który w I rundzie łatwo poradził sobie z walijskim klubem.

Czwartkowe spotkanie zdecydowanie lepiej zaczęli gospodarze. To podopieczni Siergieja Taszujewa byli przy piłce częściej i zepchnęli rywali do obrony. Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie przed zakończeniem pierwszego kwadransa. Po strzale z dystansu niepewnie interweniował Jasmin Burić, a piłkę próbował dobijać Elis Bakaj, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej.

Lech odpowiedział w 20. minucie. Z lewej strony piłkę w pole karne wstrzelił Włodymyr Kostewycz. Futbolówka trafiła pod nogi Christiana Gytkjaera, który ładnie się obrócił i oddał strzał z półwoleja. Do szczęścia zabrakło naprawdę niewiele, bowiem Andreja Klimowicza uratował słupek.

W kolejnych fragmentach pierwszej połowa gra obu zespołów nie porywała. Przewagę osiągnął Kolejorz, ale nie zdołał stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Lechici często decydowali się na uderzenie z dystansu, ale rzadko kiedy były one celne. Na pochwały zasługuje natomiast Kostewycz, który był najjaśniejszym punktem Lecha.

Druga połowa zaczęła się doskonale dla gospodarzy. Wszystko rozpoczęło się niepozornie, bo od dalekiego wykopu bramkarza Szachtiora. Wystarczyły dwa podania głową w wykonaniu zawodników z Soligorska, aby piłka dotarła do Elisa Bakaja. Piłkarz z Albanii zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, z narożnika pola karnego. Błąd popełnił Burić, który odsłonił krótki róg bramki, co Bakaj wykorzystał znakomicie.

Po bramce Białorusini zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Rzadko opuszczali połowę Lecha, który nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką Klimowicza. W 63. minucie blisko gola ponownie był Szachtior. A wszystko po niepewnym wyjściu z bramki Buricia. Golkiper źle obliczył lot piłki, która trafiła pod nogi Juliusa Szoke, ale jego strzał został zablokowany.

Jedną z niewielu okazji Lech miał w 76. minucie. Przeprowadził błyskawiczny kontratak po rzucie rożnym dla gospodarzy. Z piłką, dobre 50 metrów, pognał Maciej Makuszewski. Nie nadążyli za nim jednak koledzy z drużyny i reprezentant Polski nie miał do kogo zagrać. Ostatecznie przed polem karnym znalazł się Tomasz Cywka. Makuszewski zagrał do niego, a pomocnik zdecydował się na strzał. Powędrował on wysoko nad bramką.

W ostatniej minucie podstawowego czasu gry zabójczą kontrę przeprowadzili zawodnicy z Poznania. W ostatniej fazie ataku Pedro Toba zagrał do Joao Amarala. Portugalczyk nie miał kłopotów, aby w sytuacji sam na sam pokonać bramkarza Szachtiora. Jego debiutanckie trafienie w barwach Lecha dało Kolejorzowi zdecydowanie większe szanse przed rewanżem.

Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1 (0:0)
Bramki: Elis Bakaj 53 - Joao Amaral 89

Zółte kartki: Seliawa - Tiba

Szachtior: Klimowicz - Burko, Rybak, Bordaczow, Matwiejczik - Kowalow, Szoke, Canas, Seliawa, Ebong (46. Balanowicz) - Bakaj (72. Laptiew)

Lech: Burić - Janicki, Rogne, De Marco - Makuszewski, Cywka, Tiba, Kostewycz - Radut (76. Gajos), Jevtić (70. Amaral) - Gytkjaer

Najnowsze