W 6. minucie spotkania późniejszy autor dwóch bramek dla Anderlechtu Frank Acheampong wychodził na czystą pozycję, aby stanąć oko w oko z bramkarzem gospodarzy. Został brutalnie wycięty. Co na to arbiter? Faulu nie było...
28. minuta. Gospodarze dostają rzut karny przy pierwszej lepszej okazji. Sędzia dopatrzył się zagrania ręką defensora Anderlechtu. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Piłka odbiła się od kolana oraz głowy zawodnika, ale o ręce nie ma mowy.
57. minuta. Wisienka na torcie! Napastnik gości został po prostu zniszczony przez rywala przed polem karnym. Aż bolą nas kości od samego patrzenia. W normalnym meczu arbiter od razu wyciągnąłby czerwony kartonik. W tym? Żółty.
Mimo tych "przeciwności losu" Anderlecht i tak zdołał awansować po dogrywce. Jest jeszcze sprawiedliwość na tym świecie.
Robert Lewandowski i jego luksusowy DOM na Warmii. Zobacz, jak mieszka gwiazdor! [ZDJĘCIA ZE ŚRODKA]