W ostatnim czasie o akcji BLM bardzo głośno było także w Polsce. Miało to związek z wyjazdowym pojedynkiem "Biało-czerwonych" z reprezentacją Anglii. Na Wyspach Brytyjskich przyjęto zasadę przyklękania przed pierwszym gwizdkiem sędziego, co ma zwrócić uwagę na problem związany z rasizmem i dać wyraz walki z takim podejściem. Nie wszyscy uważają jednak, że angażowanie się w to w taki właśnie sposób jest słuszne. Polacy ograniczyli się do wskazania palcami naszywki "Respect" na swoich koszulkach.
POTWORNA historia opowiedziana przez Mariusza Pudzianowskiego!
Gracze Slavii Praga przystępowali natomiast do pojedynku na własnym stadionie po korzystnym remisie 1:1 na Emirates Stadium. Nim jednak rewanż się rozpoczął, nie zdecydowali się wziąć udziału w akcji "Black Lives Matter". Zdjęcie klęczącej niejako przed prażanami drużyny Arsenalu momentalnie obiegło cały świat. A resztę historii uzupełniły wydarzenia z boiska. Na murawie "Kanonierzy" nie wzięli żadnych jeńców i efektowanie rozbili Czechów 4:0, w pewnym stylu meldując się w półfinale Ligi Europy.
"Powrót karmy" - głoszono w wielu komentarzach zarzucających Slavii niewłaściwe zachowanie wobec akcji "Black Lives Matter". Istotny wątek stanowi również sytuacja sprzed kilku tygodni, kiedy Czesi zmierzyli się z Glasgow Rangers, a ich zawodnika Ondreja Kudelę zawieszono na dziesięć potyczek pod egidą UEFA z powodu rasitowskiego ataku na gracza szkockiej ekipy, Glena Kamarę, którego nazwał "małpą". Wobec drużyny z Pragi zrobiło się zatem bardzo gorąco z powodów pozaboiskowych, czego z pewnością sami zainteresowani woleliby uniknąć.