Polski jedynak w fazie grupowej Ligi Europy trafił do wymagającej grupy. Obok Rangers i Standardu Liege Lech rywalizuje właśnie z Benficą, która na otwarcie przyjechała do Poznania. To był szalony mecz, a Lech ani myślał oddać punkty za darmo. Poznaniacy dwukrotnie doprowadzali do wyrównania, ale ostatecznie dzięki kunsztowi napastnika Darwina Nunesa (21 l.) goście wywieźli z Polski zwycięstwo 4:2. Poza niepewną, popełniającą błędy obroną, Lech zasługuje jednak na same pochwały. Jak rutyniarz zagrał zaledwie 18-letni Jakub Kamiński, który szalał na skrzydle. - Rywal z najwyższej klasy, tak naprawdę Liga Mistrzów do nas przyjechała. Sądzę, że nie mamy się czego wstydzić, pokazaliśmy dobrą piłkę, daliśmy sporo emocji kibicom, choć nie ustrzegliśmy się prostych błędów – powiedział „Kamyk”.
Co ze zdrowiem Tomasa Pekharta? Trener Czesław Michniewicz zabrał głos [ZDJĘCIA]
Lech zagrał bez bojaźni, jakby rywalizacja na takim poziomie nie była dla niego pierwszyzną. To cieszy, bo przecież drużyna „Kolejorza” jest młoda i niedoświadczona. Rolę kapitana pełnił ledwie 21-letni Tymoteusz Puchacz i żałował, że na meczu nie mogło być fanów.
- Wyszliśmy w swoim stylu, dwa razy doprowadzając do remisu, a przy 2:3 te sytuacje musiały im napędzić trochę "stracha". Kibice ogliby nam bardzo pomóc, szczególnie kiedy gramy z takim polotem i zagrażamy jednemu z najlepszych klubów na świecie – stwierdził Puchacz. Następny mecz Lecha w LE – 29.10 z Rangers (wyjazd).
Protesty po wyroku TK. Gwiazda reprezentacji Polski: Piekło kobiet [ZDJĘCIA]