Jakołcewicz w barwach Lecha zagrał 200 gier ligowych. W europejskich pucharach zespół, którego był częścią, potrafił wygrać 2:0 z ówczesnym mistrzem Hiszpanii z Bilbao, oraz dwukrotnie zremisować (i przegrać w rzutach karnych...) z Barceloną. Po zakończeniu czynnej kariery były reprezentant Polski był też trenerem „Kolejorza”. Dziś z wielkim napięciem czeka na konfrontację z Villarreal CF, która – poza czysto sportowym sukcesem, jakim byłyby wiosenne występy w LKE – może też przynieść klubowi wymierne korzyści finansowe.
„Super Express”: - Lech udowadniał przed wielu lat, że można z Hiszpanami grać jak równy z równym, prawda?
Czesław Jakołcewicz: - W piłce – przynajmniej od czasu do czasu... - każdego rywala można ograć. My wygraliśmy z Athletikiem Bilbao 2:0, ale śmiało mogło być 4:0, a nawet i 5:0 – tyle sytuacji mieliśmy. Siła hiszpańskiej piłki już wtedy była ogromna, dziś różnica między tamtejszą ligą a polską ekstraklasą jest jednak jeszcze większa. Villarreal będzie więc w czwartek faworytem, to nie ulega wątpliwości.
- Nie daje pan szans Lechowi?
- Tego nie powiedziałem. Lech nie stoi na straconej pozycji, ale musi się skonsolidować, nie popełniać takich błędów, jak w niedzielnym meczu z Rakowem. Bardzo mnie tamta porażka zmartwiła, mentalnie może źle wpłynąć na zespół... Na szczęście liga i puchary to dwie różne sprawy. Mam nadzieję, że „Kolejorz” będzie znów chciał się pokazać i wykorzystać okazję na wyjście z grupy, jaką ma w tej chwili. Pierwszy mecz obu drużyn, w Hiszpanii, też pokazał, że „nie taki diabeł straszny”.
- Lech swój los wciąż ma w swoich rękach; jeśli wygra, nie musi oglądać się na innych. Jak zagrać, by wygrać?
- Musi szukać gola; nie ma wyboru. Ale mądrości w tym trzeba, „na wariata” bym się na Villarreal nie rzucał. My, Polacy, byliśmy zawsze dobrzy w kontrataku. Tylko że nie wiem, czy się dziś nad tym wciąż jeszcze pracuje, bo zewsząd słyszę tylko „siłownia, siłownia”..
- Hiszpanie są już pewni pierwszego miejsca w grupie. To może mieć znaczenie dla ich postawy?
- W zawodowej piłce nikt niczego nikomu nie odpuszcza – to pewne. Ale może goście nie zagrają w najsilniejszym składzie? Może szansę dostaną rezerwowi? Choć akurat w przypadku tej drużyny nawet ludzie z ławki to ogromna jakość. Z drugiej strony - widać po ostatnich wynikach Villarreal, że zespół ma lekką zadyszkę. Przegrał w lidze, w pucharach też stracił punkty z Izraelczykami.
- Tyle że w przypadku Lecha możemy powiedzieć to samo: porażka w ekstraklasie, stracone punkty w Wiedniu...
- To prawda. Powiem tak: ja uwielbiałem grać co trzy dni. Mecz zawsze lepszy od treningu. Natomiast trocję rozumiem piłkarzy Lecha. Gra w takim tempie, co trzy dni, potrafi dać znać o sobie, „wejść w nogi”. Wyobrażam sobie ich zmęczenie, bo – i widzimy to co roku w pucharach, jeśli komuś uda się przebić do fazy grupowej - nie jesteśmy jeszcze w Polsce przygotowani na granie takiej liczby spotkań, o takiej intensywności, w tak krótkim czasie. Siłą rzeczy więc w poznańskiej ekipie mecze dobre przeplatają się ze słabszymi. Trener van den Brom stosuje rotację w składzie, ale – moim zdaniem – to nie za bardzo pomaga.
- Tych rotacji najwięcej jest w „pańskiej” formacji, czyli w defensywie, głównie z powodu urazów....
- Tak. Obserwuję te roszady i widzę, że wiele z nich wynika z kontuzji: nie mechanicznych, ale sprawiających wrażenie przeciążeniowych. W pucharach, w starciach z rywalami wyższej klasy, niż ci ligowi, trzeba biegać więcej i intensywniej – i taki jest efekt. Choć powiem panu, że... można dzisiejszemu pokoleniu piłkarzy zazdrościć warunków, w jakich przychodzi mu pracować. Medykamenty, odżywki, suplementy, zaplecze odnowy biologicznej dużo bogatsze niż jedna biedna wirówka za moich czasów...
- No to – podsumowując pańskie refleksje – jak będzie w czwartek?
- Lechici wiedzą, o co grają – i ta motywacja powinna być ich atutem. Myślę, że wyjście z grupy da już remis, bo nie sądzę, żeby Austriacy podłożyli się Hapoelowi i patrzyli biernie, jak rywale będą im strzelać gole. Myślę też, że w tej poznańskiej „przeplatance” po słabszym meczu przeciwko Rakowowi przyjdzie teraz ten lepszy; że uda się uniknąć tych prostych błędów, wynikających z braku koncentracji i zwykłego zmęczenia rundą. Wierzę, że Lech co najmniej zremisuje i z grupy wyjdzie