Tragedia w Turcji rozpoczęła się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Najnowsze informacje przekazane przez Turecką Agencję Zarządzania Sytuacjami Kryzysowymi mówią o śmierci 6957 osób. W wyniku potwornego trzęsienia ziemi i wstrząsów wtórnych ucierpiało też kilkadziesiąt tysięcy innych osób. Na całe szczęście nic nie stało się Karolowi Angielskiemu, który latem tego roku przeniósł się z Radomiaka Radom do Sivassporu. W mieście Sivas, leżącym w centralnej Turcji, zamieszkał wraz z ukochaną Lidią. Para mocno odczuła skutki katastrofy, choć znajduje się kilkaset kilometrów od epicentrum.
Wstrząsająca relacja Karola Angielskiego z Turcji. Dziewczyna w strachu, rodzina trenera nie żyje
Angielskiego i jego dziewczynę obudził w poniedziałek huk ok. 4 nad ranem. Lidia zachowała chłodną głowę i wyjrzała przez wizjer, dzięki czemu zobaczyła, że ludzie się ewakuują. Para dołączyła do przerażonych mieszkańców i wybiegła z mieszkania znajdującego się na 14. piętrze wieżowca. Kolejne godziny Polacy spędzili w budynku ochrony osiedla. - W ciągu dnia udaliśmy się na potrzebne zakupy, ale stojąc przy kasie Lidia powiedziała, że kręci się jej w głowie, i dosłownie po chwili nastąpił wstrząs - opowiadał 26-latek w rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu", Jerzym Chwałkiem.
Takie wstrząsy wtórne mogą powtarzać się przez 2-3 dni, jednak nawet pomimo tej wiedzy trudno się nie bać. - Znajomy siedział w domu, oglądał telewizję i żyrandol prawie spadł mu na głowę, bo tak wiało - tłumaczył Angielski. Część ludzi opuściła Sivas i wyjechała w bardziej bezpieczne miejsca, jednak piłkarz wraz z partnerką pozostał w tym mieście. - My za bardzo nie mamy gdzie się ewakuować, a i jest kłopot z wyjazdem z miasta. Oprócz wstrząsów Sivas nawiedziły śnieżyce i miasto jest częściowo sparaliżowane i odcięte od świata. Moja dziewczyna trochę się boi, ale będzie dobrze.
Angielski jest wyraźnie przejęty sytuacją i zatroskany o ukochaną, jednak prawdziwy dramat przeżywa jeden z jego trenerów. Piłkarz opowiedział o tym w rozmowie z TVP Sport. - Mam kontakt z kolegami z drużyny. Na grupie napisali, że rodzina asystenta pierwszego trenera zginęła niestety w Hatay. Piętnaście osób z jego rodziny - przekazał. W Turcji wciąż trwają akcje ratunkowe, choć minęły już dwa dni. Niektórzy poszkodowani nadal leżą w gruzach i czekają na pomoc, a bilans ofiar rośnie z godziny na godzinę. W galerii poniżej zobaczysz, jak wyglądało życie Karola Angielskiego w Turcji: