- Jeśli będziemy prowadzić 2:0 do przerwy, mamy szansę odrobić straty - łudził się przed spotkaniem Tito Villnova (45 l.). Trener Barcelony posadził na ławce będącego nie w pełni sił Leo Messiego (26 l.), a jego piłkarze w pierwszej odsłonie meczu nie mieli nawet dwóch dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Bliżej wyjścia na prowadzenie byli goście, jednak i im nie udało się strzelić gola.
Do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis, a po niej rozpoczął się horror Barcelony. Najpierw Arjen Robben (29 l.) ładnym strzałem pokonał Valdesa, potem piłkę do własnej bramki wpakował Gerard Pique (26 l.), a gospodarzy dobił Thomas Mueller (24 l.).
To chyba koniec pewnej ery w piłce - ery naznaczonej dominacją Barcelony, wygrywającej wszędzie i z każdym. Ten smutny finał Messi – największa gwiazda „Blaugrany”, ostatecznie obejrzał w całości z ławki rezerwowych.