Duńczycy szydzą z Kamila Grabary. Ostra krytyka po odpadnięciu z Ligi Mistrzów
FC Kopenhaga już po pierwszym meczu przegranym u siebie 1:3 nie miała większych nadziei na sensacyjny awans przeciwko Manchesterowi City. Angielska potęga potwierdziła wyższość w rewanżu, ponownie wygrywając 3:1. Piłkarze Kopenhagi dali jednak z siebie wszystko i zebrali sporo pochwał za swoją postawę, choć nie wszyscy. Najmocniej oberwało się Kamilowi Grabarze. Już w 5. minucie drużyna z Anglii objęła prowadzenie po golu Manuela Akanjiego, ale cztery minuty później antybohaterem został polski bramkarz, który nie utrzymał piłki w rękach po strzale Juliana Alvareza i wpuścił drugą bramkę. Duńscy dziennikarze nie zostawili na nim suchej nitki.
"Gdyby nie popełniano jednego błędu za drugim, tego wieczoru byłoby jeszcze sporo do nadrobienia. Kiedy jednak doświadczony Peter Ankersen nie zaprząta sobie głowy pójściem za swoim bezpośrednim przeciwnikiem po rzucie rożnym, a Grabara ma na rękawiczkach płyn do mycia naczyń, staje się to więcej niż niemożliwe" - czytamy w "BT". Jeszcze szerzej pochylono się nad rozczarowującą postawą Polaka w "Tipsbladet".
Grabara rozjechany po porażce Kopenhagi z Manchesterem City
"Najpierw Peter Ankersen nie podszedł wystarczająco blisko Akanjiego, który wbił piłkę pod poprzeczkę, a potem gigantyczny błąd popełnił Grabara. Tak, faktycznie większy niż ten z Midtjylland, gdzie dotyczyło to gry nogami, a teraz chodziło o najważniejsze narzędzie bramkarza, czyli ręce... To niezwykłe, że popełnił dwa poważne błędy w dwóch meczach z rzędu, dlatego całkiem rozsądne jest pytanie: co się tam do cholery dzieje, Grabara?" - czytamy. Duńczycy czują, że Kopenhaga mogła napędzić więcej strachu faworytowi, ale przez indywidualne błędy było to niemożliwe. Warto zaznaczyć, że Grabara od lata będzie już bramkarzem VfL Wolfsburg.