Neymar nigdy nie należał do piłkarzy, którzy znani są przede wszystkim ze swoich umiejętności. Brazylijczyk bryluje w mediach społecznościowych i nie ukrywa, że prowadzi rozrywkowe życie towarzyskie. To przyniosło mu ostatnio spore kłopoty. O zgwałcenie oskarża go brazylijska modelka, Nagila Trindade. Kobieta twierdzi, że do przestępstwa doszło podczas jej wizyty w Paryżu. Sprawa jest na razie w toku, a media na całym świecie czekają na kolejne informacje.
Okazuje się, że to nie będą jedyne problemy z prawem brazylijskiego piłkarza. Jak twierdzą hiszpańskie media, prokuratura z Półwyspu Iberyjskiego skierowała do sądu sprawę przeciwko Neymarowi, jego ojcu, prezydentowi Barcelony Josepowi Bartomeu i jego poprzednikowi Sandro Rosellowi. Dotyczy ona transferu Neymara z Santosu do FC Barcelony.
Pokrzywdzonym w tej sprawie czuje się brazylijski fundusz inwestycyjny DIS. Miał zagwarantowane 40 procent z transferu piłkarza do Dumy Katalonii. Osoby związane z funduszem twierdzą, że dostali jednak znacznie mniej, niż powinny. Barcelona w sumie za Neymara zapłaciła 57 mln euro, z czego aż 40 zarobił ojciec zawodnika, a tylko 17 mln Santos. Stąd też fundusz otrzymał 6,8 mln euro.
Okazuje się, że transfer mógł opiewać na znacznie wyższą kwotę niż podano. Hiszpańska prokuratura podejrzewa, że Barcelona wydała na Neymara aż 83 mln euro. Dlatego tez organy ścigania zdecydowały się na akt oskarżenia przeciwko wszystkim, który stali za transakcją. Prokuratura domaga się aż 10 mln euro kary od Neymara, a ponadto dwóch lat więzienia. Wątpliwe jednak, aby Brazylijczyk trafił za kratki, bowiem pozbawieni wolności są tylko ci, usłyszeli wyrok wyższy niż 24 miesiące więzienia.
Polecany artykuł: