Ansu Fati, FC Barcelona

i

Autor: East News Ansu Fati

Błysk Fatiego i pełna dominacja Barcelony. Ferencvaros bez szans na Camp Nou

2020-10-20 22:52

Ferencvaros nie zdołał sprawić ogromnej sensacji w swoim pierwszym spotkaniu po powrocie do Ligi Mistrzów. Mistrzowie Węgier jedynie przez moment zagrozili Barcelonie. Duma Katalonii ze skazywanym na pożarcie zespołem poradziła sobie jednak bez większych problemów i wygrała 5:1. Duży wkład w to zwycięstwo miał Ansu Fati.

FC Barcelona - Ferencvaros 5:1 (2:0)

Bramki: Messi 27 (k.), Fati 42, Coutinho 52, Pedri 82, Dembele 89 - Kharatin 69 (k.)

Żółte kartki: Laidouni, Civić, Kharatin, Kovacević

Czerwona kartka: Pique

FC Barcelona: Neto - Roberto (62. Firpo), Pique, Lenglet, Dest - Pjanić (76. Busquets), de Jong - Trincao (63. Dembele), Coutinho (71. Araujo), Fati (63. Pedri) - Messi

Ferencvaros: Dibusz - Botka (77. Lovrencsics), Blazić, Kovacević, Civić (63. Heister) - Kharatin, Laidouni (63. Somalia) - Siger - Zubkov (71. Mak) , Nguen (71. Boli) , Isael

Ferencvaros pierwszy raz od 25 lat miał okazję zagrać w Lidze Mistrzów. Zespół z Węgier bez wątpienia jest jedną z największych niespodzianek tego sezonu w Champions League, bo rzadko zdarza się, aby w fazie grupowej występował mistrz Węgier. I jakby w nagrodę za świetną postawę w eliminacjach, Ferencvaros w pierwszej kolejce miał okazję zagrać na Camp Nou z FC Barcelona.

Nie było tajemnicą, że to gospodarze są zdecydowanymi faworytami. Spotkanie zaczęło się jednak dość niespodziewanie, bo Węgrzy toczyli wyrównaną walkę, a co więcej potrafili zagrozić bramce Blaugrany. W 10. minucie piłka wylądowała nawet w siatce gospodarzy, ale radość Tokmaca Nguena została szybko zabita, gdyż sędzia wskazał pozycję spaloną zawodnika Ferencvarosu.

W 20. minucie natomiast Nguen mógł zaliczyć asystę. Norweg świetnie wyłożył piłkę w polu karnym Isaelowi, a Brazylijczyk huknął z całej siły. Zabrakło jednak precyzji, bo futbolówka odbiła się jedynie od słupka. W kolejnych minutach prym zaczęła wieść Barcelona, a losy spotkania w swoje ręce wziął Leo Messi. Argentyńczyk po indywidualnej akcji w 27. minucie został sfaulowany w polu karnym przez Adnana Kovacevicia i arbiter wskazał na "wapno".

Do karnego podszedł sam pokrzywdzony i dał prowadzenie Dumie Katalonii. Tuż przed przerwą gospodarze mogli cieszyć się z drugiego gola. Po cudownym podaniu Frenkiego de Jonga wynik spotkania podwyższył Ansu Fati, który strzałem z pierwszej piłki pokonał Denesa Dibusza. Na drugą połowę Barcelona wyszła nieco bardziej zdeterminowana i chętna do ataków.

Ferencvaros miał ogromne problemy, aby opuścić własną połowę boiska. Napór Dumy Katalonii przełożył się na trzecie trafienie dla tego zespołu. A na listę strzelców w 52. minucie wpisał się Philippe Coutinho, który po świetnej asyście Fatiego zmieścił piłkę przy bliższym słupku bramki rywali. Wówczas wydawało się, że w tym spotkaniu nic zaskakującego już nie powinno się wydarzyć.

Jednak Ferencvaros nie zrezygnował. W 67. minucie podanie za plecy obrońców Barcelony dostał Nguen. Norweg wyprzedził Gerarda Pique i pomknął na bramkę. Hiszpan ratował się faulem w polu karnym, a arbiter nie dość, że podyktował "jedenastkę" to w dodatku pokazał Pique czerwoną kartkę. Karnego na bramkę zamienił natomiast Igor Kharatni.

Węgrzy starali się jeszcze nacisnąć osłabionych rywali, ale Barcelona dołożyła jeszcze jedną bramkę. Świetną indywidualną akcją popisał się Ousmane Dembele, który przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, wpadł w pole karne, wyłożył futbolówkę Pedriemu, a ten wykończył akcję precyzyjnym strzałem przy słupku. Chwilę później wynik spotkania ustalił Dembele.

Najnowsze