Dla zespołu z Madrytu nie był to sezon wymarzony, ale jeśli poprawiać sobie jakoś nastroje, to właśnie w takim stylu. Zespół Zinedine Zidane był faworytem sobotniego meczu, ale i Liverpool nie był pozbawiany szans. I "The Reds" chcieli to potwierdzić. Pierwsze minuty należały do nich. "Królewscy" nie potrafili poradzić sobie z wysokim pressingiem rywali i byli cofnięci na własną połowę.
Podopieczni Juergena Kloppa nie potrafili stworzyć jednak groźnej sytuacji. Ich dominacja skończyła się w 31. minucie spotkania. Po starci Mohameda Salaha z Sergio Ramosem, Egipcjanin z dużym impetem upadł na lewy bark i doznał kontuzji. Na plac gry już nie wrócił, co przełożyło się na boiskowe wydarzenia. Od tej chwili to Real przejął kontrolę.
Udokumentował ją dopiero na początku drugiej odsłony. A w zasadzie zrobił to Loris Karius, który popełnił jeden z największych błędów w historii finałów Ligi Mistrzów. Niemiec po prostu rzucił w nogę nadbiegającego Karima Benzemy, a piłka potoczyła się do pustej bramki. Zawodnicy Liverpoolu protestowali, że było to przeszkadzanie we wznowieniu gry, ale Milorad Mazić pozostał niewzruszony.
"The Reds" odpowiedzieli jednak błyskawicznie. Po rzucie rożnym i zgraniu piłki przez Dejana Lovrena, w 55. minucie Sadio Mane z najbliższej odległości strącił futbolówkę i umieścił ją w siatce. Bohaterem Realu został Gareth Bale. Walijczyk w 64. minucie popisał się nieprawdopodobnym strzałem z przewrotki. Karius tym razem nie miał nic do powiedzenia.
Ale kolejny jego błąd przekreślił wszelkie marzenia Liverpoolu. W końcowych minutach spotkania Bale uderzył z około 35 metrów, a piłka zmierzała wprost w ręce bramkarza "The Reds". Ale Karius nie zdołał jej złapać, prześlizgnęła się między jego rękawicami i stało się pewnym, że Real będzie cieszył się z trzynastego triumfu w Lidze Mistrzów.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin