„Super Express”: - Świętujecie już awans?
Alfred Finnbogason: - Na to jeszcze za wcześnie. OK, wygraliśmy w Polsce 3:0, ale musimy skupić się na środowym meczu. Chwila nieuwagi, jeden, a po chwili drugi gol dla Śląska może narobić nam kłopotów. Musimy być czujni.
- Naprawdę po tym pierwszym meczu obawiacie się katastrofalnie grającego Śląska?
- Spodziewaliśmy się, że mistrz Polski w pierwszym meczu będzie dla nas groźniejszy. Ale oni nie są tacy słabi, jak to wyglądało we Wrocławiu. Po prostu my zagraliśmy fantastyczny mecz i nie zostawiliśmy rywalom zbyt wiele pola do popisu. Oglądaliśmy mecze Śląska w poprzednim sezonie i widzieliśmy, że to naprawdę mocna drużyna. Nam przydarzył się świetny dzień, a im trochę gorszy. Poza tym pamiętajmy, że we Wrocławiu szybka bramka, którą strzeliłem, ustawiła spotkanie.
- W lidze szwedzkiej, którą wygraliście, Śląsk walczyłby o mistrzostwo, czy o utrzymanie?
- Zdecydowanie o mistrzostwo. Pamiętajmy, że to najlepsza drużyna w Polsce, kilku jej zawodników prezentuje bardzo wysoki poziom. Duże wrażenie zrobił na mnie szczególnie ten lewy obrońca (Amir Spahić – red.). 3:0 to oczywiście wielka zaliczka i nie ma się co oszukiwać – jesteśmy jedną nogą w kolejnej rundzie. Jednak jestem pewien, że Śląsk od początku rzuci nam się do gardeł. Musimy odeprzeć te ataki. Celem jest awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów i chcemy go zrealizować.
- Podobno kiedyś byłeś o krok przejścia do polskiej Ekstraklasy?
- To prawda. W 2010 roku chciała mnie Lechia Gdańsk i w zasadzie niewiele elementów umowy wówczas pozostało do dogrania. Jednak ostatecznie mój ówczesny klub Breidablik Kopavogur wybrał lepszą ofertę Lokeren i przeniosłem się do Belgii.
Alfred Finnbogason (ur. 1 lutego 1989 roku w Reykjaviku)
wzrost/waga: 184 cm/78 kg
pseudonim: Freddi
numer: 19
Kluby: Fjolnir Reykjavík (2005), Breidablik Kopavogur (2005/10), KSC Lokeren (2010/11), Helsingborgs IF (od 2012)
Reprezentacja Islandii: 8 meczów/2 gole