Po wygranej szefowie Bayernu zorganizowali wystawne, ale krótkie przyjęcie dla swoich bohaterów. Impreza zaczęła się tuż po północy, a skończyła już o 1.15. Pierwszoplanową postacią zabawy, podobnie jak meczu, był właśnie Olić. Tak szczęśliwego Chorwata już dawno nie widziano. - Najważniejsza była pierwsza bramka, zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia - dzielił się wrażeniami napastnik Bayernu. - Lyon dobrze wiedział, że w tym momencie musi strzelić już trzy gole, a to ich przerosło. Nigdy bym nie uwierzył, że w półfinale Ligi Mistrzów pójdzie nam tak łatwo, a ja ustrzelę hat tricka - kręcił głową zadowolony Chorwat.
Patrz też: Liga Mistrzów, mecz Olympique Lyon - Bayern, wynik 0:3. Olić dał Bayernowi finał
Dla Olicia to najlepszy mecz w barwach Bayernu, choć warto przypomnieć, że w poprzedniej rundzie strzelał bardzo ważne gole w obu meczach z Manchesterem. Kim jest nowy bohater Bawarii? Największe sukcesy odniósł w Rosji, bo przez cztery sezony był piłkarzem CSKA Moskwa (2003-07). Zdobył z tym klubem dwa tytuły mistrza Rosji i dwa puchary kraju, do których dołożył też Puchar UEFA. W rosyjskiej lidze zagrał 78 meczów i strzelił 35 goli.
Potem był transfer do Hamburga i znów bardzo dobra gra (78 spotkań - 29 goli), która zaowocowała przeprowadzką do Monachium. Do Bayernu przeszedł za darmo, bo kończył mu się kontrakt z HSV. Kilka miesięcy temu wybrano go na najlepszego gracza Chorwacji 2009 roku, co tylko potwierdza wciąż rosnącą formę dwukrotnego króla strzelców ligi chorwackiej (2001 i 2002).
Teraz Ivica ma ochotę na jeszcze ważniejszą koronę - najlepszego strzelca Ligi Mistrzów. Dzięki popisowi w Lyonie ma już 7 trafień, tylko jedno mniej od Messiego.
- Miło się patrzy na listę najlepszych strzelców Champions League. Messi ma osiem goli, a ja i Cristiano Ronaldo po siedem. Fajnie być w takim towarzystwie - mówi Olić, który zapewnił Bayernowi kolejne wielkie zyski. Zwycięzca Ligi Mistrzów zgarnie 9 milionów, a przegrany 5,2 miliona.
- Ten zespół zasługuje na wygranie tych rozgrywek - powiedział na bankiecie prezes klubu Karl Heinz Rummenigge. Jak widać, Niemcy są coraz bardziej pewni siebie.