Koszmar Aleksa Fergusona

2009-05-07 13:06

Tuż przed meczem z Arsenalem trener Manchesteru United Alex Ferguson (68 l.) dowiedział się, że jego wnuki miały koszmarny wypadek samochodowy. Zatroskany dziadek chciał nawet zostawić zespół i popędzić do szpitala, ale w końcu, gdy okazało się, że życiu dzieci nie zagraża niebezpieczeństwo, zdecydował się zostać na stadionie.

Wypadek miał miejsce na północy Anglii. Samochód, który prowadziła była synowa menedżera MU, Nadine (30 l.), zderzył się czołowo z nadjeżdżającym z przeciwka pojazdem. W wyniku kolizji kobieta i jej dwójka dzieci - Charlie (10 l.) i Grace (6 l.), zostali uwięzieni w zmiażdżonym aucie. Dopiero po interwencji strażaków udało się ich wydostać i cała trójka została przewieziona do szpitala. Najbardziej w wypadku ucierpiał Charlie, który doznał urazu głowy. Jego stan lekarze określili jako "poważny, ale stabilny". Grace doznała licznych, ale na szczęście niegroźnych obrażeń. Została w szpitalu na obserwacji razem z matką, która ma poranione nogi.

Sir Alex Ferguson jest bardzo zżyty z wnukami. Dlatego, kiedy dowiedział się o wypadku, był wstrząśnięty.

- Chciał natychmiast opuścić stadion i pognać do wnuków, ale jego syn Darren zadzwonił do niego i uspokoił go, że wszystko jest pod kontrolą, obiecując, że będzie go informował o stanie zdrowia dzieci - zdradza "The Sun" jeden z członków ekipy MU.

Najnowsze