Mieszkający w Rzymie "Zibi" nie mógł odpuścić takiego meczu. Zdobywca Pucharu Mistrzów z 1985 roku opowiedział nam o swoich oczekiwaniach względem tego spotkania, dziwnej prośbie biskupa i zagadkowej... gumie sir Alexa Fergusona.
"Super Express": - Mieszka pan w Rzymie, kumpluje się z Michelem Platinim, więc pewnie prośbom o załatwienie biletów na finał nie było końca...
Zbigniew Boniek: - Miałem mnóstwo telefonów w tej sprawie. Ostatnio zadzwonił nawet jeden z polskich... biskupów i pytał, czy dałbym radę załatwić mu wejściówki. Niestety, nie byłem w stanie, więc powiedziałem mu wprost: "Przykro mi księże biskupie, nie mam już biletów. Widocznie taka była wola boża, że ksiądz na żywo meczu nie zobaczy." (śmiech)
- Pewnie będzie miał czego żałować. Zapowiada się fascynujący spektakl...
- Ja to się nawet trochę boję. No bo wszyscy oczekują, że to będzie niemalże najlepszy mecz w historii piłki. I żeby piłkarze spełnili oczekiwania, to musiałby paść wynik typu 4:3 albo jeszcze wyższy.
- Ma pan swojego faworyta?
- Szanse są niemal równe, choć... Manchester ma chyba najlepszy atak świata: Rooney, Ronaldo, Tevez, Berbatow. Jak oni wystawią te wszystkie armaty, to Barcelona może mieć kłopoty, zwłaszcza że obrona jest jej piętą achillesową. Kilku obrońców Barcy jest kontuzjowanych, nie wiem, czy dadzą radę załatać te dziury. Ale z drugiej strony widziałem, jak grająca w dziesiątkę Barca potrafiła na wyjeździe zamknąć na połowie Chelsea i nie wypuszczać jej przez kilka minut. Czyli, wszystko jest możliwe.
- Gdyby miał pan wybrać jako trener: Messi czy Ronaldo?
- Gdybym mógł wybierać między takimi piłkarzami, to by znaczyło, że obracam się w doskonałym towarzystwie. Obaj należą do piątki najlepszych graczy świata. Ronaldo świetnie gra głową, potężnie uderza z dystansu, drybluje jak mało kto, jest silny fizycznie. Ale... Messi ma więcej fantazji, jest bardziej nieprzewidywalny. Żaden inny piłkarz nie jest w stanie tak grać na małej powierzchni, jak Argentyńczyk.
- Messi i Ronaldo to największe gwiazdy. A ma pan w tych drużynach ulubionych, ale niedocenianych piłkarzy?
- W Manchesterze od lat imponuje mi Paul Scholes. Niby niepozorny, ale jak się podłączy do ataku, to od razu pachnie golem. W Barcelonie piłkarzem na wagę złota jest Samuel Eto'o.
- To będzie też starcie trenerskich gwiazd. Sir Alex kontra Pep Guardiola.
- Gdy Ferguson zaczynał pracę trenerską, to Guardiola był nastolatkiem. Dajmy mu trochę czasu. A co do sir Aleksa, to jedna sprawa nie daje mi spokoju od wielu lat...
- O co chodzi?
- Od zawsze się zastanawiam, jaką gumę żuje Szkot. W każdym meczu realizatorzy pokazują, jak namiętnie rusza szczęką, tak jakby nie gumę, a małe jabłko przeżuwał. To jakaś "big bubble" czy co?!