Obecnie Gianluigi Buffon wydaje się człowiekiem odpornym na wszelkie przeciwności losu. Nie zawsze jednak tak było. W rozmowie z magazynem "Vanity Fair" bramkarz, który w zawodowej karierze zdobył aż 23 trofea (w tym mistrzostwo świata), opowiedział o swojej mrocznej przeszłości. "Gigi" wyznał, że w młodości spróbował narkotyków. - Czułem się wszechmocny i niezwyciężony - wspominał tamte chwile golkiper Paris Saint-Germain. Legenda Juventusu Turyn podkreśliła przy tym, że więcej nie próbowała używek i to był tylko jednorazowy wyskok.
Buffon miał także inne problemy. Dotychczas niemal nikt nie wiedział, że w przeszłości zmagał się z depresją i to bardzo ciężką. - Przez kilka miesięcy nic nie nie mało dla mnie sensu. Wydawało mi się, że nikogo nie obchodzę, że byłem tylko piłkarzem. Wszyscy pytali o Buffona, ale nikt nie przejmował się Gigim. To był dla mnie bardzo trudny moment - wyjasnił 40-latek. Jednocześnie przytoczył przerażającą historię sprzed jednego z meczów. - Miałem 25 lat. Poszedłem do Ivano Bordona (trener bramkarzy – przyp. red.) i powiedziałem mu: „Przygotuj do gry rezerwowego golkipera. Nie czuję się na siłach, by wystąpić.” Nie byłem w stanie tego zrobić - opowiedział o ataku paniki.
Gianluigi Buffon, a w zasadzie jego przypadek, wydaje się być żywym potwierdzeniem powiedzenia, że co człowieka nie zabije, to go wzmocni. - Gdyby nie to, nigdy mógłbym się z tego nie wygrzebać. Miałem pewność, że to przełomowy moment w walce z problemami, które miałem. Nigdy nie bałem się okazywać emocji czy płakać. To mi się zdarza i nie wstydzę się tego - dodał 40-letni bramkarz po przejściach.