Seweryn Gancarczyk: Lech musi zapierdzielać!

2010-08-18 14:00

Seweryn Gancarczyk (29 l.) miał być ważnym ogniwem Lecha w meczu z Dnipro Dniepropietrowsk, bo zna rywala najlepiej z poznaniaków. Niestety, kontuzja wyklucza go z gry w jutrzejszym spotkaniu. - Ale wierzę, że zły los się odwróci i od tego meczu zacznie się marsz Lecha w górę - mówi obrońca mistrza Polski.

Gancarczyk sześć lat grał na Ukrainie i świetnie zna tamtejsze piłkarskie realia.

- Niestety, Dnipro to znakomity zespół. W tym sezonie wygrali pięć pierwszych meczów, polegli dopiero w szóstym, ale może to dobry znak? Bo ich pogromcami okazał się właśnie Metalist, mój były zespół. Przed tym meczem dzwoniłem do kumpli z Charkowa i mówiłem im, żeby trochę pokopali graczy Dnipro - przyznaje ze śmiechem Gancarczyk.

Z czwartkowego starcia Gancarczyka wykluczyła dziwna kontuzja. - W trakcie spotkania z Arką rozciąłem kolano o przedmiot leżący na naszym boisku, chyba kamień… Długo gram już w piłkę, robiłem tysiące wślizgów, ale coś takiego spotkało mnie po raz pierwszy - twierdzi obrońca Lecha, który przekazał kolegom całą wiedzę na temat Dnipro.

- Bardzo niebezpieczny jest napastnik Jewhen Sełezniow, w sześciu ligowych meczach strzelił już pięć goli. Trochę mnie to dziwi, bo pamiętam go z Arsenału Kijów. Wtedy był ślamazarny, miał chyba nadwagę. Ale potem wrócił do Szachtara Donieck, a stamtąd, za 5-6 milionów euro, trafił do Dnipro. I wyrasta na gwiazdę.

Koledzy z Metalista ostrzegali też Gancarczyka, że bardzo groźny jest 21-letni Jewhej Konoplanka. - Nazywają go ukraińskim Messim. Podobno przeogromny talent. Na szczęście w pierwszym meczu nie zagra za kartki. Bardzo groźny przy stałych fragmentach gry jest też obrońca i kapitan zespołu - Andrij Rusoł. Zresztą stałe fragmenty to znak firmowy Dnipro - ostrzega Gancarczyk, który ma nieciekawe wspomnienia z meczów z tą drużyną. - Raz Metalist przegrał u siebie z Dnipro 0:6. Pewnie trudno w to uwierzyć, ale mieliśmy w tym meczu ogromną ilość sytuacji. Ale strzeliliśmy sobie trzy samobóje, więc nie było o czym gadać. Innym razem były trzy czerwone kartki, w tym jedna dla mnie.

Gancarczyk ma jednak nadzieję, że koledzy przywiozą z Dniepropietrowska lepsze wspomnienia. - Proszę Boga, żeby ten zły los w końcu się od Lecha odwrócił. Nie chcę o tym za dużo mówić, ale wiadomo, że z naszą formą, i fizyczną i psychiczną, nie jest najlepiej - mówi, ale zaraz dodaje:

- Ten mecz to świetna okazja, żeby zresetować głowy. Dnipro będzie atakowało, więc nadarzą się okazje do kontry. Lech musi zapierdzielać cały mecz, tylko to da nadzieję na sukces. Dnipro chce być mistrzem Ukrainy i zawojować Ligę Europejską. Mam nadzieję, że ten drugi marsz powstrzymamy - podkreśla Gancarczyk. Zwycięzca dwumeczu zagra w fazie grupowej Ligi Europejskiej.

NIE PRZEGAP
Dnipro - Lech,
czwartek 19.00,
Polsat Sport Futbol

Najnowsze