Pierwszy mecz Tottenhamu z Juventusem w Turynie miał dość dramatyczny przebieg. Gospodarze prowadzili już 2:0, a w końcówce pierwszej połowy mogli jeszcze podwyższyć wynik, jednak Gonzalo Higuain nie wykorzystał rzutu karnego. Po przerwie koncert dali zaś goście, którzy doprowadzili do remisu i przed rewanżem byli w dość komfortowej sytuacji.
Ale na Wembley ani myśleli się bronić. Grali bardzo ofensywnie, z dużym pomysłem i fantazją, każdą kolejną akcją się napędzali. Prawdziwe show dawał Heung-Min Son, który w polu karnym "Starej Damy" siał prawdziwy popłoch. Stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji, ale do siatki trafił dopiero za trzecim razem. I to dość szczęśliwie, bo po podaniu Kierana Trippiera skiksował, a piłka i tak wtoczyła się do siatki obok zaskoczonego Gianluigiego Buffona. Do szatni gospodarze schodzili więc na prowadzeniu i trudno było się spodziewać, że fatalnie grający Juventus zdoła się jeszcze podnieść.
"Stara Dama" pokazała jednak, że potrafi wygrywać nawet wtedy, gdy jej nie idzie. Dużo bardziej doświadczona ekipa Massimiliano Allegriego zachowała się jak wytrawny bokser wagi ciężkiej - wyczekała odpowiedni moment, a potem wyprowadziła dwa zabójcze ciosy. Najpierw do siatki trafił Gonzalo Higuain, po chwili asystował przy trafieniu Paulo Dybali i to nagle "Koguty" znalazły się na musiku.
I choć do końca spotkania gospodarze naciskali, to nie potrafili przebić się przez mur postawiony w polu karnym przez Juventus. Co prawda mieli jeszcze swoje okazje - po strzałach Heung-Mina Sona czy Harry'ego Kane'a, ale za każdym razem brakowało im skuteczności i precyzji.
Kilka słów poświęcić należy też sędziemu tego spotkania, czyli Szymonowi Marciniakowi. Bo niestety o jego występie będzie się mówiło jeszcze długo. W pierwszej połowie podjął kilka bardzo kontrowersyjnych decyzji - nie dostrzegł przewinienia w polu karnym Jana Vertonghena, zagrań rękoma Giorgio Chielliniego i Medhiego Benatii we własnej "szesnastce" oraz nie wyrzucił z boiska Andrei Barzagliego za skandaliczne nadepnięcie Sona. Co prawda po przerwie się poprawił i nie był już wiodącą postacią, ale zbyt dobrej noty za ten mecz i tak nie otrzyma.
Co do Juventusu, to po raz kolejny pokazał, ile warte jest pucharowe doświadczenie. Wypunktował młodą drużynę Tottenhamu i awansował do ćwierćfinału. A czy zasłużenie? Za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o stylu, w jakim "Stara Dama" ograła "Koguty".
LIGA MISTRZÓW: TERMINARZ. WYNIKI NA ŻYWO
TOTTENHAM - JUVENTUS TURYN 1:2
Bramki: Heung-Min Son 39 - Gonzalo Higuain 64, Paulo Dybala 67
Żółte kartki: Jan Vertonghen, Dele Alli - Alex Sandro, Miralem Pjanić, Medhi Benatia, Giorgio Chiellini
Tottenham: Lloris - Trippier, Vertonghen, Sanchez, Davies - Dier (74. Lamela), Dembele - Eriksen, Alli (85. Llorente), Son - Kane
Juventus: Buffon - Barzagli, Benatia (61. Lichtsteiner), Chiellini, Sandro - Khedira, Pjanić, Matuidi (60. Asamoah) - Costa, Higuain (83. Sturaro), Dybala