Jak to się dzieje, że takie sytuacje praktycznie zawsze mają miejsce w meczach z udziałem hiszpańskich drużyn? Najwyraźniej w La Liga nie uczą piłkarzy radzenia sobie ze stresem i frustracją, bo w ciągu ostatnich dwóch dni i spotkań w Lidze Mistrzów mieliśmy dwa przykłady tego, jak szybko gotują się głowy zawodnikom z Primera Division. We wtorek popis dał Luis Suarez, który skopał Juanfrana, a wczoraj żenującą scenkę odstawił Marcelo.
Liga Mistrzów: Dziurawy ter Stegen, "bohater" Torres i imponujący Wolfsburg. MEMY po ćwierćfinałach!
Jego Real przegrywał z Wolfsburgiem już 0:2, a gościom wyraźnie nie szło. Nietrudno zgadnąć, że Brazylijczyk był mocno zdenerwowany, ale to absolutnie nie usprawiedliwia jego skandalicznego zachowania. Obrońca "Królewskich" najpierw kopnął przeciwnika, później schylił się po piłkę i wstając uderzył go "z byka", a na koniec jeszcze bezczelnie upadł na murawę trzymając się za twarz i udając, że został sfaulowany.
Czyżby Zinedine Zidane uczył swoich piłkarzy na treningach jak skutecznie walnąć przeciwnika główką? Jeśli tak, to portugalskiemu defensorowi należy się nagana. Bo nie powalił rywala, tylko sam siebie. A cały ten teatrzyk niestety zarejestrowały kamery.
Na koniec przytoczymy słowa byłego hiszpańskiego arbitra Eduardo Iturralde - Piłkarze myślą, że oszukują sędziego. A problemem jest to, że oszukują samych siebie - napisał na swoim profilu na Twitterze. Nic dodać nic ująć. A Marcelo wkrótce może się zapewne spodziewać nominacji do Oscara za najlepszą rolę drugoplanową, bo mimo wszystko te pierwszoplanowe odgrywali wczoraj piłkarze Wolfsburga.