Super Express: Jakie są twoje odczucia po meczu z Argentyną?
Artur Wichniarek: - Na pewno jesteśmy szczęśliwi z awansu do 1/8 finału, na co czekaliśmy 36 lat. Szacunek i gratulacje dla reprezentacji. Pewnie już się nigdy nie powtórzy, jak to osiągnęlismy, bo w tych trzech meczach mieliśmy niesamowicie dużo szczęścia i wybronił nas Wojtek Szczęsny. Do tego, na 30 minut przed końcem meczu Argentyńczycy nie musieli i nie chcieli nam strzelać kolejnych bramek, i to wszystko razem pozwoliło nam awansować. Nie możemy patrzeć na nasz występ przez różowe okulary. Jeśli gramy z Argentyną w pewnym momencie tak, żeby nie dostać żółtej kartki, bo klasyfikacja fair play nas ratowała, to jest ewenement.
- Nie dziwiło cię, że przy stanie 0:2 nie walczyliśmy nawet o strzelenie jednego gola, który mógł mieć znaczenie?
- Nie byliśmy nawet w stanie walczyć, przecież nie oddaliśmy celnego strzału na bramkę. Wynikało to z tego, jaką taktykę obraliśmy na mecze w Katarze. Możemy mieć obiekcje, czy słusznie selekcjoner Czesław Michniewicz obrał taktykę gry głęboką defensywą, ale to przyniosło nam awans do 1/8 finału. I to wcale nie dlatego, że nasza defensywa grała jakoś wyjątkowo dobrze, ale mieliśmy w bramce Szczęsnego. Moim zdaniem Wojtek będzie wybrany najlepszym - nie tylko bramkarze - ale piłkarzem całej fazy grupowej! Grał znakomicie broniąc dwa rzuty karne i kilkanaście strzałów, i to dało nam awans.
Pokłócą się o gola? Portugalczycy mają dowody, że Ronaldo dotknął piłki, będzie protest
- Na boisku zabrakło Arka Milika, który przeciwko Arabii zagrał bardzo dobrze. Zdziwiło to ciebie?
- Dla mnie gra Milika też była kluczem do sukcesu z Arabią. Odciążył Roberta Lewandowskiego od walki o długie piłki i robił to bardzo dobrze. Ale z Argentyną nie graliśmy nawet długich piłek, bo nie mieliśmy na to możliwości i czasu, gdyż rzadko byliśmy przy piłce. Obojętnie, kto grałby obok Roberta, to byliśmy tłem dla rywala i mieliśmy szczęście, że przegraliśmy tylko 0:2. Jedna sytuacja w meczu, kiedy to Kamil Glik po stałym fragmencie był bliski strzelenia gola, to trochę mało. Oglądałem ten mecz wspólnie z przyjacielem z Argentyny i trochę mi współczuł tego, jak źle można grać w piłkę. Stwierdził, że nic nie zrobiliśmy, żeby Argentynie utrudnić życie i podziękował mi za łatwy mecz dla swojej reprezentacji (śmiech).
- Jak widzisz nasze szanse w meczu z Francją?
- Jeżeli nie będziemy w stanie poprawić naszej gry i przenieść jej chociaż do strefy środkowej, to będzie niezmiernie ciężko. Francja bazuje po części na szybkości swoich skrzydłowych, Mbappe i Dembele. Pewnie czekałaby, że nie będziemy grali w głębokiej defensywie i wyjdziemy wyżej z naszą grą, ale ja jestem pewien, że nie wyjdziemy (śmiech).
- To ile procent szans dajesz nam w meczu z Francją?
- To jest sytuacja trochę jak z pokera. Kiedy siedzi się za stołem i blefuje, ale w pewnym momencie siedzący naprzeciwko mówi: Sprawdzam. W niedzielę Francja powie nam - sprawdzam. Co do procent naszych szans, to na pewno mamy ich mniej, niż mieliśmy procent posiadania piłki z Argentyną. (Polska miała 27 procent - red).