Bereszyński w reprezentacji Polski gra od 9 lat, wystąpił do tej pory w 48 spotkaniach. Jednak nigdy nie był zawodnikiem, od którego selekcjonerzy zaczynali rozpisywanie składu. Przed tym mundialem wcale nie był pewniakiem do gry, ale dziś nikt nie wyobraża sobie składu bez „Beresia”.
- A jeszcze tydzień temu nikt nie chciał, żebym grał – śmieje się Bereszyński, który w klubie ma problemy – jego Sampdoria jest przedostatnia w tabeli Serie A. - Moja sytuacja klubowa nie jest łatwa. Kiedy przyjechałem na reprezentację to był dla mnie troszeczkę inny świat. Kiedy rozmawiam z rodziną, to mi mówią, że tutaj jestem innym człowiekiem. Nie jest łatwe grać co trzy dni i przegrywać, być ostatnim, widzieć, że gra się nie układa. Ale na kadrze jest super atmosfera, mamy naprawdę bardzo fajną drużynę. Gdyby ktoś położył mikrofon przy ławce rezerwowych, to byłyby niezłe jaja, co oni tam wyprawiają. Bo oni grają z nami. Łukasz Skorupski był równie zmęczony jak ja, bo co nie spojrzałem, to on stał i krzyczał. Czujemy też wsparcie naszych rodzin – podkreśla.
Polska - Argentyna. Bartosz Bereszyński: Całą drużyną wspieraliśmy Roberta Lewandowskiego
Nie brakuje głosów, że Bereszyński jest jednym z najlepszych zawodników w reprezentacji, choć to zawsze strzelający gole dostają najwięcej braw.
- Wojtek Szczęsny i ja jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Napastnik strzela sobie brameczkę i jest najlepszy. Bo przecież strzelanie bramek jest najpiękniejsze w futbolu. Też bym chciał strzelić kiedyś jakąś fajną bramkę, też bym się popłakał. Ale dla mnie dobry wślizg, to jak gol – zaznacza Bartek, który wraz z drużyną mocno wspierał Roberta Lewandowskiego.
- Staraliśmy się mu pomóc po pierwszym meczu. Wiedzieliśmy, że to nie jest łatwy moment dla napastnika. Kiedy podchodził do karnego, podświadomie cieszyłem się z gola, bo on na 100 karnych strzela 99. Niestety, tak się nie stało. My to odczuliśmy, a Robert na pewno jeszcze bardziej. Jest naszym najlepszym piłkarzem i każdy od niego więcej wymaga. A jeśli jeszcze się nie strzela karnego przy wyniku 0:0, to jeszcze zwiększa presję. Cieszę się, że strzelił gola, dzięki temu złapie trochę tego luzu. My potrzebujemy najlepszej wersji każdego zawodnika – kończy „Bereś”.