Jakub Kamiński

i

Autor: Cyfrasport Jakub Kamiński w meczu z Meksykiem

Przed meczem Polaków z Saudyjczykami

Braterski apel do Czesława Michniewicza. „Trenerze, daj szansę Kubie. On przynosi szczęście” [TYLKO W SE]

2022-11-25 15:07

Wielką niespodzianką wtorkowego spotkania z Meksykiem, inaugurującego występy Biało-Czerwonych na mundialu w Katarze, był występ w pierwszej jedenastce Jakuba Kamińskiego. Skrzydłowy VfL Wolfsburg, dla którego był to oczywiście debiut w tak poważnej imprezie i ledwie piąte spotkanie w koszulce z „orzełkiem”, zagrał 90 minut i swego występu wstydzić się nie musiał.

W tych samych kategoriach boiskową postawę „Kamyka” ocenił Czesław Michniewicz (- Jestem z niego zadowolony - przyznał), zapraszając najmłodszego ze swych mundialowych podopiecznych na konferencję prasową przed spotkaniem z Arabią Saudyjską. To kolejne nowe doświadczenie dla 20-latka pochodzącego z Rudy Śląskiej, wychowanka bytomskich Szombierek.

- Czekałem z niecierpliwością na wiadomość, czy Kuba zagra przeciwko Meksykowi. Pisaliśmy do siebie jeszcze w przeddzień tego spotkania. Nie był pewien, czy zagra, ale... nie był to nasz główny temat. Pytałem go raczej o wrażenia z Kataru, o samopoczucie. „Strasznie ciepło” - odpisał mi, ale dodał, że bardzo mu się na miejscu podoba – opowiada „Super Expressowi” Kacper Kamiński, starszy o dwa lata brat naszego reprezentanta.

To właśnie tropem Kacpra szedł Jakub, kiedy – jako kilkulatek – brał się za sport. Obaj bracia przez parę lat ćwiczyli akrobatykę, którą zawodowo zajmowali się ich rodzice. - Ale już wtedy rozgrywaliśmy wielkie mecze... w domu, gumowymi piłkami. Tata i mama czasami nakrzyczeli na nas za te boje; czasem myśmy się w czasie tych meczów potarmosili i posprzeczali, ale to wtedy w futbolu się zakochaliśmy – tłumaczy nam 22-latek.

Jakub Kamiński oczami brata. „Zakłada siaty kolejnym przeciwnikom”

Kacper jako pierwszy trafił na zajęcia trampkarzy bytomskich Szombierek, bo na ich obiekt było bliżej niż na jakikolwiek stadion w rodzinnej Rudzie Śląskiej. Choć dzieliły ich dwa lata, dzisiejszy mundialowicz szybko dołączył do drużyny starszego brata. - Wtedy nie zwracałem jeszcze wielkiej uwagi na to, jak Kuba macha nóżkami i zakłada siaty kolejnym przeciwnikom. Dopiero kiedy do drzwi naszego mieszkania zaczęli pukać wysłannicy piłkarskich akademii z różnych stron kraju, doszło do mnie, że z tego mojego brata chyba jednak coś będzie – śmieje się Kacper Kamiński.

Najskuteczniejsi w owym „stukaniu do drzwi” byli wysłannicy poznańskiego Lecha. I właśnie w akademii Kolejorza, w wieku 12 lat, „Kamyk” rozpoczął swą drogę w świat wielkiej piłki, w której katarski mundial jest w tym momencie „wisienką na torcie”. - W meczu z Meksykiem Kuba grał tak, by... nie popełnić błędu. Myślę, że to wynik emocji związanych z debiutem w tak wielkiej imprezie. Pamiętam, że kiedy debiutował w reprezentacji meczem z San Marino, też bardzo mu zależało, by nie oddawać piłki, by nie zaliczać głupich strat – przypomina Kacper.

Jakub Kamiński zbierał plakaty, teraz gromadzi koszulki

Z tamtego debiutanckiego meczu Jakubowi Kamińskiemu została oczywiście koszulka. Trochę prorocza, bo z numerem „13” - tym samym, z którym grał niedawno w potyczce z Chile i który nosi na plecach w Katarze. W Warszawie na stadionie Legii „Kamyk” zaliczył jeszcze jeden koszulkowy łup: po końcowym gwizdku wymienił się trykotami ze słynnym Arturo Vidalem. I sprawił tym wielką frajdę Kacprowi. - Vidal, obok Cristiano Ronaldo i Gianluigiego Buffona, to jeden z moich ulubionych piłkarzy – przyznaje starszy z braci. Obecność włoskiego golkipera w gronie idoli nie jest przypadkowa. - Przez ponad rok stałem w bramce – oznajmia nam Kacper.

Na ścianach wspólnego pokoju braci wisiały więc plakaty Buffona i CR7 – wieszał je starszy. Młodszy miał nieco innych idoli, za jego sprawą zawisły postery Ronaldinho (- Zaczytywał się w jego biografii – mówi Kacper) i Jakuba Błaszczykowskiego. Zresztą – by wrócić na moment do liczb – właśnie ze względu na fascynację swym imiennikiem, Kuba Kamiński wybrał w Wolfsburgu numer „16” na meczową koszulkę.

Braterski apel do Czesława Michniewicza. „Trenerze, daj szansę Kubie”

Kacprowi – choć na piłkarskich murawach spędził 9 lat, a teraz, po paroletniej przerwie, próbuje „reaktywować się” futbolowo w B-klasie – być może zwyczajnie brakło talentu na skalę młodszego brata. Miłości do sportu mu jednak nie brakuje; od trzech lat trenuje... futbol amerykański i w przyszłym sezonie najpewniej zadebiutuje w PLFA, w barwach drużyny Silesia Rebels Katowice. Jest w tym zespole skrzydłowym – jak Kuba w piłkarskiej ekipie „Wilków” i reprezentacji Polski.

Prócz tego Kamiński-senior „za chwilę” będzie dyplomowanym trenerem gimnastyki (studia na katowickiej AWF). No i jeszcze pracuje dla renomowanego producenta sprzętu sportowego! Zwłaszcza ten ostatni fakt mocno wpływa na możliwość oglądania występów brata w Katarze. - Traf chce, że i w sobotę, i w środę, czyli w dniach meczów Polaków, będę w pracy – wzdycha nasz rozmówca. - Mam jednak wielką nadzieję, że Kubę zobaczę jeszcze na murawie po awansie Polaków z grupy – dodaje nasz rozmówca. I przed spotkaniem z Arabią Saudyjską ma prośbę do selekcjonera. - Trenerze, daj znów szansę Kubie! On przynosi szczęście! - apeluje do Czesława Michniewicza. - I na pewno będzie już spokojniejszy i odważniejszy niż w meczu z Meksykiem – dodaje starszy brat Jakuba Kamińskiego.

Zobacz Kubę i Kacpra - braterski duet uczestnika mundialu i zawodnika futbolu amerykańskiego

Sonda
Czy Jakub Kamiński powinien zagrać z Arabią w wyjściowym składzie?
Jan Tomaszewski po Polska - Meksyk | Katar Express

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze