Na pierwszy azjatycki mundial, dwie dekady temu, Polacy – nieobecni na mistrzostwach świata od 16 lat – jechali pod hasłem „Przywieziemy Puchar Świata do kraju”. Było to jednak tylko potrząsanie szabelką. Podopieczni Jerzego Engela wrócili do Polski już po trzech spotkaniach, a szansę na wyjście z grupy stracili już po dwóch. Dlatego Kryszałowicz, będący wówczas członkiem mundialowej ekipy, tym razem nie zamierza „pompować balonika oczekiwań”.
- Nauczony własną historią nie będę mówić, że Polacy pojechali do Kataru po medal – ze śmiechem odpowiada na nasze pytanie o szanse Biało-Czerwonych w finałowym turnieju. - Historia naszych ostatnich startów na wielkich imprezach pokazuje, że już sam awans na mundial jest sukcesem. Zobaczmy przecież, jakie zespoły na te mistrzostwa świata nie pojechały... - Paweł Kryszałowicz przypomina, że Polacy są w Katarze, nie ma tam zaś między innymi Włochów, Czechów czy Szwedów.
Kryszałowicz o szansach Polaków. Nie wszystkim te słowa się spodobaja
Wtorkowy mecz z Meksykiem, jako otwierający polskie występy w Katarze, może mieć – jak twierdzi Paweł Janas – kluczowe znaczenie dla grupowych losów Biało-Czerwonych. - Znaleźliśmy się w silnej stawce. Meksyk to naprawdę dobry zespół, Argentyna – myślę – jest zupełnie poza naszym zasięgiem, a Arabia to zagadka. Owszem, w piłce wszystko jest możliwe, ale... jeśli wyjdziemy z grupy, będzie to nasz sukces – uważa Paweł Kryszałowicz i... bardzo nie chce, by jego słowa traktować jako zupełny brak wiary w podopiecznych Czesława Michniewicza. - Wolę być mile rozczarowany, niż okazać się bezpodstawnym optymistą – dodaje z uśmiechem.
Spotkanie Polska - Meksyk zaplanowane jest na wtorek 22 listopada i rozpocznie się o godzinie 17.00 czasu polskiego. Swoje kolejne mecze, z Arabią Saudyjską i Argentyną, Polacy zagrają 26 i 30 listopada.