- Na tym etapie każdy już patrzy na występ w finale, ma przed sobą mecz o medal. Louis van Gaal prawdopodobnie po mundialu zakończy karierę i chciałby na ostatnim etapie osiągnąć coś wielkiego. Jaki będzie klucz do sukcesu w meczu z Argentyną? Wyłączyć z gry Messiego – powiedział Sonny Silooy w rozmowie z „Super Expressem” były reprezentant Holandii, a także legendarny obrońca Ajaxu Amsterdam.
„Super Express”: - Piłkarski weekend rozpoczynamy od mocnego uderzenia, czyli meczu Holandii z Argentyną. Jakiego spotkania spodziewa się pan ze strony swoich rodaków?
Soony Silooy: - Holandia jest już w ćwierćfinale. Widać, że ten zespół rozkręca się z każdym kolejnym spotkanie. Mistrzostwa zaczęliśmy od zwycięskiego, ale słabego spotkania z Senegalem. Potem był remis z Ekwadorem i wygrana, ale również w nie najlepszym stylu z Katarem. Już w fazie pucharowej z USA widzieliśmy inny zespół, który zupełnie zdominował USA. Na pewno taka wygrana doda nam pewności siebie i jeszcze bardziej zmotywuje, chociaż poprzeczka tym razem będzie zawieszona bardzo wysoko. Mierzymy się z Argentyną, musimy wspiąć się na wyżyny, ale stać nas na to. Na tym etapie turnieju każdy zdaje sobie sprawę, że gra toczy się już o medale i przejście do historii.
- Czy w takim starciu można w ogóle kogoś wskazać jako faworyta?
- Gdybym powiedział, że faworytem będzie Argentyna, to nie miałbym czego szukać w mojej ojczyźnie. Każdy w Holandii przeklnąłby mnie za taką deklarację. Poza tym sam w przeszłości broniłem barw narodowych „Oranje”, więc uważam, że stać nas na zwycięstwo. Na tym etapie mundialu każdy może wygrać z każdym. Jeżeli zagramy tak, jak przeciwko USA, to stać nas na wiele. Na pewno nikt w naszym zespole nie obawia się dwukrotnych mistrzów świata.
- Patrząc, jak na tym turnieju prezentuje się Leo Messi, czy kluczem do sukcesu będzie wyłączenie z gry gwiazdora PSG?
- Messi to genialny zawodnik, który będąc niepilnowanym przed polem karnym może wyrządzić poważną krzywdę rywalowi. Jego nietuzinkowe zagrania, szybkość podejmowania decyzji są imponujące, ale to nie jest tak, że taki zawodnik będzie co mecz grał swój koncert. Poza tym dobrze znam Louisa van Gaala, którzy obecnie prowadzi naszą kadrę. Razem pracowaliśmy w Ajaxie Amsterdam przez pięć lat (1991 – 1996 rok, przyp. red.) i kilka razy przyszło mi rywalizować z Romario który w tamtym czasie bronił barw innego holenderskiego klubu – PSV Eindhoven.
- Jak motywował pana Van Gaal?
Przed wyjściem na boisko zawsze brał mnie na bok i mówił: „Masz być jego cieniem. Nie odstępuj go na krok. Jeżeli pójdzie w przerwie meczu do szatni, idź za nim. Jeżeli zejdzie z boiska, ma czuć twój oddech na swoich plecach. Zrób wszystko, aby dzisiaj obrzydzić mu grę w piłkę” mówił trener. Być może teraz prowadząc reprezentację uzna, że to najlepszy sposób na Messiego. Naturalnie nie będzie to łatwe. Argentyńczyk na tych mistrzostwach strzelił już kilka goli, a na razie sposób na niego znalazł jedynie Wojciech Szczęsny, który obronił rzut karny egzekwowany przez Lionela. Tak bywało w przeszłości, ale czy tak będzie w piątek? Trudno mi powiedzieć. Na pewno ofensywa Argentyny z Messim dużo zyskuje, nawet 70 – 80 procent więcej i wyeliminowanie go będzie absolutnie kluczowe.
- Gdzie tkwi największa siła Holandii?
- W dobrze zbalansowanym zespole. W tej drużynie każdy wie, co ma robić. Także w ustawieniu na boisku drużyna jest bardzo elastyczna. Mecz zaczynamy przy taktyce 5-3-2, ale już w trakcie rozgrywania spotkania możemy przejść na 3-2-5 albo 3-3-4. Tak naprawdę drużyna wypracowała mnóstwo automatyzmów, ale wszystko zaczyna się od bardzo efektywnie funkcjonującej defensywy, której trzonem jest trzech bardzo solidnych, dobrze rozumiejących się defensorów. Przed nimi gra jeden środkowy pomocnik, którego zadaniem jest wywalczenie i utrzymanie piłki w tej strefie boiska. Wyżej szkoleniowiec ustawia dwóch ofensywnych zawodników. Bardzo wszechstronni są wahadłowi, którzy w fazie ofensywnej schodzą do środka i operują blisko napastnika. Mecz z USA pokazał, że taka wszechstronność pozwala kreować akcje na połowie rywala przy wielu wariantach.
- Nie obawiacie się, że Argentyna będzie spychała wasz zespół do gry defensywnej?
- Oczywiście, mówiąc o meczu spotkaniu z Argentyną musimy być także przygotowani na grę z kontrataku, ale mamy szybkich napastników – Depaya, Gakpo, Bergwijna. Oni poza szybkością są również świetnie wyszkoleni technicznie. Na pewno w starciu z „Albicelestes” musimy być nastawieni na twardą grę. De Paul, czy Lo Celso są nieustępliwi, grają na granicy przepisów. Z pewnością nasi atakujący muszą nastawić się na walkę, ale jak już wspomniałem, my gramy, aby realizować nasze marzenia.
- Holandia pozostaje niepokonaną od 27 czerwca ubiegłego roku, kiedy dość niespodziewanie uległa Czechom w 1/8 finału Mistrzostw Europy. Od tamtej pory rozegrała 19 meczów, w których odniosła 14 zwycięstw i wywalczyła pięć remisów. Czy w tym roku uda się jej zachować status niepokonanej?
- Nie wiem, to trudne pytanie. Przed turniejem Holenderski Związek Piłki Nożnej postawił przed van Gaalem cel minimum – awans do ćwierćfinału mistrzostw świata i cel ten udało się zrealizować. Natomiast na ile znam Luisa wiem, że jego interesuje tylko jedno, zwycięstwo w całym turnieju. Podejrzewam, że przygoda z drużyną narodową będzie jego ostatnim etapem w trenerskiej karierze. Później zapewne uda się na zasłużoną emeryturę. On zechce wszystkim udowodnić swoją jakość i raz jeszcze pokazać, że Louis van Gaal to wielka postać.
- Kto zatem może być tym najgroźniejszym rywalem Holandii w drodze po tytuł?
- W ćwierćfinale nie ma już przypadkowych drużyn. Tak naprawdę poza Marokiem wszystkie pozostałe drużyny były typowane do awansu do najlepszej „ósemki” turnieju. Z wszystkich drużyn, które zaprezentowały się na mundialu największe wrażenie na mnie zrobiły Brazylia i Francja, obie mają znakomite drużyny, a także Portugalia, która w ćwierćfinale brutalnie rozprawiła się ze Szwajcarami. My po ewentualnym wyeliminowaniu Argentyńczyków w półfinale trafilibyśmy na „Canarinhos”, co z pewnością będzie trudnym zadaniem, ale jak już wspomniałem, na tym etapie trzy mecze dzielą cię od złotego medalu i każdy uczestnik ćwierćfinału widzi siebie w finale.
- Czyli w przypadku Holandii obowiązywałoby powiedzenie „do czterech razy sztuka”?
- Oby tak właśnie było. Trzykrotnie meldowaliśmy się w finale, za każdym razem przegrywaliśmy, w tym dwa razy po dogrywce. W 2014 roku zajęliśmy trzecie miejsce, w 1998 roku byliśmy na czwartej lokacie. Wierzę, że tym razem znowu możemy osiągnąć coś wielkiego, coś o czym marzy cała holenderska piłka, na co czekają pokolenia dekadami. Nie udało się to wielkim zawodnikom, jak Cruyff, van Basten, Koeman, Kluivert, Robben, czy Snejider. Niech uda się teraz.