Ryszard Komornicki

i

Autor: Cyfrasport Ryszard Komornicki

Po Argentynie, przed Francją

Były reprezentant zna smak gry w 1/8 finału mundialu, teraz Ryszard Komornicki chłoszcze... ekspertów. A co z piłkarzami? [ROZMOWA SE]

2022-12-01 14:29

Polscy piłkarze – po 36 latach przerwy – znów zagrają w 1/8 finału mistrzostw świata: w niedzielne popołudnie zmierzą się z Francją. W ten sposób podopieczni Czesława Michniewicza wyrównali osiągnięcie reprezentacyjnego teamu z mundialu Mexico'86. Jednym z członków tamtej ekipy był Ryszard Komornicki, który podzielił się z „Super Expressem” wrażeniami z dotychczasowych gier Polaków w Katarze oraz oczekiwaniami wobec potyczki z „Trójkolorowymi”.

Ryszard Komornicki, czterokrotny mistrz Polski w barwach Górnika Zabrze, reprezentant kraju i uczestnik meksykańskiego mundialu, od ponad 30 lat mieszka i pracuje w roli trenera w Szwajcarii. W międzyczasie próbował sił również na polskim gruncie – jako szkoleniowiec i dyrektor sportowy. Katarskie zmagania ogląda z perspektywy szwajcarskiej, jako szkoleniowiec FC Wohlen.

„Super Express”: - Jak się panu podobał mecz Polski z Argentyną?

Ryszard Komornicki: - Wiadomo, że nie gramy w Katarze takiej piłki, jaką każdy z kibiców by sobie życzył. Bardziej przeszkadzamy, niż gramy, a sam mecz był średni w naszym wykonaniu. Z drugiej strony – w sporcie liczy się wynik. Po naszym wyjściu z grupy na mundialu w Meksyku w 1986 atmosfera wokół nas była taka, jakbyśmy... przegrali wszystkie mecze i jechali do domu. I teraz też czytam głosy w takim tonie. Są niesłuszne – mówię to kategorycznie.

- Awans ma ogromną wartość, to prawda. Sposób jego osiągnięcia nie był jednak wymarzony...

- Nie oddaliśmy żadnego celnego strzału – to prawda. Broniliśmy się czasami – wiem, bo zatrzymywałem sobie parę razy obraz, żeby zobaczyć ustawienie – dziewięcioma zawodnikami. Nie było nawet szybkiej kontry, brakowało jednej choćby prostopadłej piłki. Jako były zawodnik, dziś trener pewnie chciałbym, żeby ten styl awansu wyglądał inaczej. Ale wiem, jak długo czekaliśmy na taki moment, więc szanujmy go sobie. Nie zachowujmy się, jakbyśmy byli mocarstwem piłkarskim, bo nim nie jesteśmy! Popatrzmy, jak wielu zespołom - które nie tylko nie odbiegają poziomem od naszej reprezentacji, ale często są po prostu lepsze – nie udało się wyjść z grupy. Więc szanujmy wysiłek chłopaków. To jest sukces: grając przeciętnie, awansowaliśmy do najlepszej szesnastki na świecie. Wiem, ta grupa może za mocna nie była, ale trzeba jednak było zdobyć odpowiednią liczbę punktów. A Argentyna – wracając do ostatniego meczu – to jednak trochę inna liga.

- Wam w 1986 roku w awansie z grupy „pomogło” Maroko. Obecnej ekipie – Saudyjczycy. Było w tym wszystkim trochę szczęścia?

- Tak, ale trochę szczęścia w piłce zawsze trzeba mieć. A poza tym: czy to tylko szczęście? Wojtek Szczęsny był najlepszym zawodnikiem na boisku, więc może sobie po prostu na nie zasłużyliśmy. Tym bardziej, że przecież sędzia gwizdnął karnego z kapelusza.

- Nie zmienia to faktu, że głosów krytycznych jest bardzo wiele.

- Owszem, mnie też brakuje szybkości rozegrania przez Polaków piłki pod presją, tego nie potrafimy. Ale za bardzo jesteśmy negatywni w odbiorze tego awansu. Drażnią mnie komentarze niektórych ekspertów. Żeby jeszcze były merytoryczne... Z przykrością czytam choćby oceny Jana Tomaszewskiego – wielkiego piłkarza, grającego kiedyś na wysokim poziomie, który wiele na boisku osiągnął. Przecież ci chłopcy reprezentują Polskę, walczyli na tyle, na ile potrafili... Oceniajmy na chłodno, nie emocjami. Emocje są dobre dla kibiców, w Internecie, a nie dla ludzi, którzy wiedzą, jak to funkcjonuje. Więc ja się nie będę przyłączał do grupy komentatorów, którzy krytykują tylko po to, by krytykować.

- Dlaczego – jak pan mówi – nie potrafimy rozegrać piłki pod presją? Przecież w klubach przynajmniej część naszych reprezentantów musi sobie z tym dawać radę.

- Powiem obrazowo. Mam dziś 63 lata, ale gdybym dziś wyszedł na mecz w składzie Barcelony, pewnie przez 10-15 minut nie wyglądałbym najgorzej. Jeżeli gra się w poukładanym zespole, wśród piłkarzy świetnie wyszkolonych technicznie, zawodnikowi łatwiej funkcjonować. Krychowiak, grając w PSG, wyglądał bardzo dobrze. Niestety, my – mając od lat problem ze szkoleniem w Polsce – takich piłkarzy, jak ci wokół Krychowiaka w Paryżu, w reprezentacji nie mamy. Z całym szacunkiem dla Kamila Glika: nie oczekujmy, że nagle stanie się wirtuozem piłki. Krystian Bielik czy wspomniany Krychowiak też nie są wirtuozami techniki; są do przerwania akcji, do prostego podania. Muszą mieć wokół siebie kogoś, kto tą wirtuozerską robotę zrobi za nich. Przemek Frankowski czy Matty Cash też nie mają w sobie tej błyskotliwości, która pozwoli im wygrywać potyczki „jeden na jeden” albo minąć zwodem trzech rywali, zagrać klepkę i strzelić bramkę. Takich „produkujemy” zawodników, więc trudno się potem dziwić, że jako zespół mamy tak mało jakości.

- Chce pan powiedzieć, że – awansując do 1/8 finału – do maksimum wykorzystaliśmy potencjał tej grupy ludzi?

- Tak, nie ma się co oszukiwać. Dlatego fakt, że jesteśmy w czołowej szesnastce świata, ma wartość. Przestańmy szukać dziury w całym! Może z Guardiolą na ławce ta reprezentacja grałaby inaczej. Ale czy skuteczniej jeśli chodzi o wynik? Wątpię.

- Gdzie więc szukać sposobu, choćby cienia szansy, na podjęcie walki o wynik z Francuzami?

- W innym sposobie gry w defensywie. Co z tego, że mieliśmy w niej – jak powiedziałem – momentami dziewięciu zawodników, skoro Argentyńczycy i tak dość swobodnie rozgrywali piłkę w okolicach naszego pola karnego? Chodzi mi o słowo „doskok”. Nie rozumiem, czemu zawodnik z piłką przy nodze nie był od razu atakowany przez naszych graczy. I to atakowany agresywnie, by nie miał możliwości odegrania. Jeżeli zagramy tak samo z Francuzami, to ten mecz będzie wyglądał identycznie jak z Argentyną. My żadnej okazji nie stworzymy, a oni w końcu nam jednego-drugiego gola strzelą. Trzeba bronić, próbować odebrać piłkę, dużo wyżej. Otwarty futbol? Pewnie przesada, ale jednak powinniśmy mieć więcej odwagi, więcej elastyczności! Szczęsny zagrał dwa fantastyczne mecze – i niech zagra kolejne, ale trzeba by też zatrudnić czasem bramkarza przeciwnika!

Sonda
Czy Polska wygra z Francją?

Tak Biało-Czerwoni cieszyli się z awansu do 1/8 finału mistrzostw świata

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze