„Mamy na tyle dobrych zawodników, żeby używać ich umiejętności. Mamy Lewego, Milika…. Możemy grać tak, jak z Francją” – mówił Piotr Zieliński. „Jak atakujesz, to masz feeling, więcej siły, radości” – dodawał Robert Lewandowski.
Radość to słowo, które po meczu z Francją pojawiało się często. Była połowiczna, bo awans z grupy po 36 latach przerwy cieszy, ale od gry Polaków w grupie kibiców bolały zęby. Gołym okiem widać, że piłkarze chcieliby grać bardziej widowiskowo. Cierpiał szczególnie Zieliński, który w klubie ma mnóstwo swobody i korzysta ze swoich ponadprzeciętnych umiejętności. Tylko w meczu z Francją Zieliński dryblował, kapitalnie podawał, czuł się swobodnie, był o krok od strzelenia gola. W fazie grupowej „zabijała” go taktyka, a teraz widzieliśmy piłkarza po prostu radującego się grą.
Nie wiem, czy za trenera Michniewicza kadra może grać widowiskowo. Jak pokazała, może na pewno realizować cele, ale z antyfutbolem więcej niż do sufitu nie podskoczymy. Można tylko rozbić sobie o niego głowę.