W niedzielę Polska pożegnała się z tegorocznymi mistrzostwami świata po porażce 3:1 z Francją, a już w poniedziałek wybuchło ogromne zamieszanie. Pierwotne doniesienia mówiły o tym, że Biało-Czerwoni mogą liczyć nawet na 50 milionów złotych premii z rąk premiera, ale te informacje zostały szybko zweryfikowane przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Rzecznik rządu, Piotr Mueller, przyznał, że Mateusz Morawiecki obiecał Cezaremu Kuleszy pieniądze na rozwój futbolu dzieci i młodzieży. W tym celu ma powstać specjalny budżet, ale dalej nie wiadomo, co z ewentualną premią. Tym bardziej, że do przestrzeni publicznej trafiają nowe, szokujące doniesienia.
Lewandowski skonfrontował się z Michniewiczem? Poszło o miliony
"Przegląd Sportowy" poinformował, że kwestia premii została dogadana pomiędzy Czesławem Michniewiczem a Robertem Lewandowskim w trakcie turnieju. Na jednej z odpraw, już po meczach z Meksykiem i Arabią Saudyjską, miało dojść do porozumienia w kontekście kwoty dla piłkarzy, a dla sztabu szkoleniowego. I dość niespodziewanie wywołało to wiele kontrowersji, a można powiedzieć nawet o konflikcie. Selekcjoner miał ogłosić, że zgodnie z umową 10 milionów złotych z kwoty trafi do sztabu, ale kapitan nie mógł się z tym zgodzić. Zaprotestował i ogłosił, że trenerzy mieli otrzymać "tylko" 5 mln!
Nie wiadomo, w jaki sposób ten spór został rozstrzygnięty, ale atmosfera wokół Michniewicza zdecydowanie gęstnieje. Jego kontrakt wygasa wraz z końcem roku i w najbliższych dniach będzie ważyła się jego przyszłość, a pomeczowe wypowiedzi m.in. Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego mogą wpłynąć na decyzję prezesa PZPN. Tym bardziej jeśli trener stracił już szatnię, a informacje o pieniężnym konflikcie są naprawdę niepokojące. Tak polskie WAGs wspierały reprezentację na meczu z Francją: