Jak donosi brytyjski „Guardian”, formuła z szesnastoma grupami po trzy drużyny miała początkowo zwolenników, ale w kuluarach w trakcie mundialu w Katarze toczą się podobno nieoficjalne rozmowy na temat odejścia od pierwotnego zamierzenia. W czym problem? Pojawiły się sygnały, że przy grupach złożonych z trzech konkurentów ostatnie spotkanie może być polem do przekrętów. Drużyny mogłyby się dogadywać co do takiego wyniku, który np. premiuje obie kosztem tej trzeciej.
A gdyby w meczu Polska – Francja decydowała... dogrywka lub karne? Mundialowa statystyka nam sprzyja
Jest więc presja na to, by wrócić jednak do czterozespołowego składu grup, czyli zestawić 12 grup, a nie 16. To oznaczałoby rozegranie 104 spotkań, o 40 więcej niż w Katarze i o 24 więcej od obecnie zakładanej formuły MŚ 2026. Plan byłby taki, żeby dwie najlepsze drużyny każdej grupy awansowały do 1/16 finału, a stawkę uzupełniłoby osiem ekip z najlepszym bilansem z trzecich miejsc. Doszedłby więc jeden etap fazy pucharowej.
Większa liczba meczów, czyli dłuższy o parę dni turniej nie jest problemem, a wręcz może być chętnie przyjęty przez kręgi sponsorskie, to w końcu kolejne potencjalne zyski ze sprzedaży biletów i marketingu. „Guardian” stawia jedynie znak zapytania przy kwestii, jak przyjęłyby te zmiany związki zawodowe piłkarzy; chodzi w końcu o jeszcze większe obciążenie fizyczne graczy po sezonie ligowym.
Oficjalnie stanowisko FIFA na temat systemu gier MŚ 2026 nie uległo na razie zmianie. Tymczasem wszelkie rozmowy mają jedynie charakter kuluarowy i nieformalny. Ewentualna zmiana mogłaby być przedyskutowana i zostać przesądzona w najbliższych miesiącach. Ostateczna decyzja musiałaby zapaść w 2023 roku.