„Czarny koń” MŚ w Katarze
Przed rozpoczęciem katarskiego mundialu chyba nikt – poza Samuelem Eto’o – nie przypuszczał, że „Lwy Atlasu” zajdą aż tak daleko. Legendarny kameruński piłkarz przewidywał to jednak, oceniając, że w finale zmierzą się drużyny z Kamerunu i właśnie Maroka. Ta pierwsza reprezentacja odpadła już w fazie grupowej, podopieczni Hoalida Regragui’ego w imponującym stylu zameldowali się jednak w strefie medalowej. A trzeba przyznać, że piłkarze z Afryki rywali mieli naprawdę godnych. Już w fazie grupowej musieli bowiem mierzyć się z wicemistrzami świata Chorwacją (0:0) oraz brązowymi medalistami Belgami (2:0). W 1/8 finału odprawili z kwitkiem Hiszpanów (0:0, k. 3:0), a w walce o półfinał okazali się lepsi od Portugalczyków (1:0). Teraz przyjdzie im zmierzyć się z obrońcami tytułu – Francuzami.
Tajemniczy gest przed rozpoczęciem każdego meczu
Choć Marokańczycy na trwających mistrzostwach świata spisują się doprawdy rewelacyjnie, uwagę kibiców zwraca coś jeszcze. Chodzi o tajemniczy gest, który piłkarze z Afryki wykonują przed rozpoczęciem każdego ze spotkań na mundialu. Niejednokrotnie świat obiegły obrazki „Lwów Atlasu”, którzy stoją w zamyśleniu, z rękoma uniesionymi ku twarzy. Tajemnica tego gestu jest trywialnie prosta – jest to modlitwa. Także w intencji zwycięskiego meczu, ale przede wszystkim zdrowia, zakończenia każdego kolejnego spotkania bez kontuzji. Jak na razie modły Marokańczyków są wysłuchiwane. Jak będzie w środę, podczas meczu z Francją? Czas pokaże.
Reprezentanci Francji już wiedzą, na co pójdą ich premie za mundial. Dają przykład innym