Marzec miał być czasem próby dla Paulo Sousy, przed którym postawiono jasny cel - awans na mundial w Katarze. Portugalski trener prowadził drużynę od stycznia zeszłego roku i odpowiadał za nieudane Euro 2020, ale otrzymał szansę poprawy w eliminacjach do mistrzostw świata. W nich stanął przed trudnym zadaniem wyprzedzenia Anglii, co okazało się niemożliwe. Biało-Czerwoni zajęli drugie miejsce w grupie i wyjazd do Kataru musieli zapewnić sobie w barażach. Od spełnienia marzeń dzieliły ich zaledwie dwa kroki, jednak 51-latek przestraszył się rywalizacji z Rosją i Szwecją/Czechami, i wybrał brazylijskie reale. Pod koniec grudnia rozwiązął kontrakt z PZPN i przeniósł się do Flamengo, a reprezentacja Polski została na lodzie. Cezary Kulesza po długich poszukiwaniach postawił na Czesława Michniewicza i ten spełnił cel, który wcześniej postawiono przed Portugalczykiem.
Żenująca postawa Sousy po awansie Polaków
Michniewicz miał zaledwie kilka dni, by przygotować się do najważniejszego meczu w karierze. Wcześniej Polska skorzystała na haniebnym działaniu Rosji, która rozpoczęła wojnę w Ukrainie i w efekcie m.in. została wykluczona z piłkarskich rozgrywek. Dzięki temu nowy selekcjoner mógł zadebiutować w sparingu ze Szkocją i zyskał parę dni. To wystarczyło, by 29 marca na Stadionie Śląskim napisać piękną kartę w historii polskiej piłki. Biało-Czerwoni wygrali ze Szwecją 2:0 i awansowali do tegorocznego mundialu. W kraju zapanowała ogromna radość, a były trener nawet nie pogratulował piłkarzom, których prowadził przez blisko rok! Inne wydarzenie okazało się dla niego ważniejsze.
Internauci świętowali sukces w kapitalnych memach!
W mediach społecznościowych Sousy pojawiły się gratulacje z okazji awansu, ale dotyczyły one ojczyzny 51-latka. Były selekcjoner reprezentacji Polski całkowicie przemilczał sukces poprzedniej drużyny. Szkoleniowiec Flamengo zamieścił jedynie specjalną grafikę z okazji awansu Portugalii do mistrzostw świata. "Jestem z was dumny!" - brzmiała jego wiadomość do piłkarzy reprezentacji. Podczas kadencji w Polsce miał on łatkę eleganckiego trenera z dużą klasą, ale nie gratulując byłym piłkarzom, po raz kolejny pokazał, że były to jedynie pozory. Wystarczy przypomnieć, że Sousa nie pożegnał się nawet z drużyną, gdy wyjeżdżał do Brazylii.