Do tej pory rodzina i znajomi pomocnika Liverpoolu dostawali bilety za darmo. Odkąd jednak zarząd "The Reds" zdecydował, że pieniądze za bilety będą odliczane z pensji piłkarzy, Gerrard nie jest już taki rozrzutny.
- Jego księgowy doradził mu, aby nie rozdawał już więcej biletów za darmo. Co dwa tygodnie Steve tracił przez to dwa tysiące funtów - donosi znajomy zawodnika.
Dwa tysiące to spora suma dla przeciętnego zjadacza chleba, ale dla kogoś zarabiającego 120 tysięcy tygodniowo? To tylko 0,8 procent dochodów. Wstydź się Stevie, wstydź!