Reakcja polskiego pomocnika mogła zszokować niejednego kibica. Krychowiak wyglądał, jakby schodząc z boiska chciał pobić Alana Pardew. Krzyczał, gestykulował, gdy wreszcie zameldował się za linią boczną, nie podał nawet swojemu pryncypałowi ręki. Był wściekły. Chciał pomóc drużynie, należał do wyróżniających się postaci swojego zespołu, tymczasem w jego miejsce na murawie pojawił się młodziutki Sam Field, a zespół WBA pogubił się i ostatecznie przegrał aż 1:4.
Gdy Krychowiak schodził z boiska, po bramce Samuela Rondona i wyrównaniu Jamie Vardy'ego, mieliśmy zacięty mecz i remis 1:1.
Pardew po spotkaniu skomentował nieoczekiwany wybuch Polaka. - Mam z tym problem, ponieważ wspierałem go, wystawiałem gdy wcale nie był zbyt dobry. Mam też problem z tym, że zszedł z boiska i nie podał mi ręki. Powiedziałem mu bardzo klarownie, że nie akceptuję tego i uważam, że było to złe. Powinien okazać mi respekt - stwierdził szkoleniowiec WBA.
Pardew on Greg: "I do have a problem with it because I've supported him, played him and stuck by him when he's not been particularly great. And to come off and not shake my hand. I made it very clear to him I'm not accepting that, I think it's wrong. He should show respect."
— Matt Wilson (@mattwilson_star) 10 marca 2018
To już kolejny głośny skandal w zespole zdecydowanie najsłabszej ekipy tego sezonu Premier League. Kilka tygodni temu, podczas zgrupowania w Barcelonie, liderzy zespołu, między innymi Gareth Barry oraz Johnny Evans, upili się i ukradli taksówkę. Wówczas też Pardew wydawał się zdeterminowany, chciał ukarać swoich zawodników, a ostatecznie wszystko rozeszło się po kościach.