"SE": - Czujesz się już tak staro, że myślisz, co będzie na emeryturze?
Kamil Grosicki: - Niby jestem w najlepszym wieku dla piłkarza, jednak sporo tych lat już stuknęło. Ale nie mam problemów, gdy patrzę w metrykę, chociaż... z zazdrością obserwowałem chłopaków grających w finałach Euro U-21.
- Dlaczego z zazdrością?
- Bo gdy byłem młodszy, nie miałem okazji grać na takich imprezach, w dodatku w swoim kraju. Młodsi koledzy powinni się cieszyć, że mają takie możliwości.
- Zmieniłeś podejście do życia? To już nie ten beztroski "Grosik"?
- Zmieniły mnie żona i córka... Najbardziej chyba narodziny córki. Muszę myśleć o jej przyszłości, dbać o nią, o całą rodzinę. To jest teraz najważniejsze w moim życiu.
- Spotkałeś się z prezydentem Szczecina. O czym rozmawialiście?
- Z jednym z moich wspólników w akademii Football Arena, Bartkiem Ławą, przedstawiliśmy prezydentowi nasze plany. Mamy w szkółce 400 dzieciaków i nasz obiekt staje się za mały. Potrzebny jest większy i chcemy zainwestować, a do tego potrzeba więcej terenu. Robimy to nie tylko dla siebie, ale dla miasta, dla Pogoni, do której będą trafiać najzdolniejsi chłopcy. Prezydent patrzy na to przychylnym okiem.
- Minęło 10 dni od meczu z Rumunią, a już byłeś na ślubie kolegi, na Ibizie, w Szczecinie, a przed tobą jeszcze wyjazd z rodziną do USA. Intensywnie żyjesz.
- Na Ibizie spędziliśmy naprawdę fajny czas ze Sławkiem Peszką, Arturem Borucem i naszymi żonami. Przy okazji poznałem znakomitego tenisistę Rafaela Nadala.
- Podobno po spadku Hull z Premier League najbliżej ci do Watfordu, który prowadzi twój trener z Hull, Marco Silva?
- Mój agent prowadzi rozmowy z kilkoma klubami w Anglii i Niemczech. Priorytetem jest Premier League, ale że agent jest Niemcem, więc ma dobre kontakty w tym kraju. Na razie obowiązuje mnie kontrakt z Hull i 10 lipca zgłoszę się na pierwszy trening.