Polscy kibice muszą się powoli przyzwyczaić do oglądania Szczęsnego tylko na ławce rezerwowych. Kolumbijczyk David Ospina przebojem wdarł się do bramki Arsenalu i w każdym meczu pokazuje, że Polak może zapomnieć o powrocie do podstawowego składu. Wenger upiera się, że to Szczęsny jest wciąż jego numerem jeden, ale w zestawieniu z rzeczywistością te słowa mają tyle, co piernik do wiatraka.
Prawda jest taka, że Ospina broni świetnie i francuski szkoleniowiec musiałby być niespełna rozumu, żeby wyrzucić go z pierwszego składu. W meczu z Leicester City Kolumbijczyk o dziwo miał sporo pracy, jednak ze swoich zadań wywiązywał się wzorowo. Co prawda nie zachował czystego konta, ale przy strzale Andreja Kramaricia nie miał żadnych szans. Na szczęście jego koledzy wpakowali rywalowi dwie bramki i wzbogacili się o trzy punkty.
Warto nadmienić, że na to spotkanie do Londynu wybrał się Adam Nawałka. Z dwójki Polaków mógł obserwować w akcji tylko Wasilewskiego, który pojawił się na murawie w drugiej połowie w miejsce kontuzjowanego Upsona. Jesteśmy ciekawi, czy dłuższa absensja Szczęsnego w wyjściowym składzie "Kanonierów" będzie miała swoje przełożenie na reprezentację. Akurat dobrych bramkarzy nam nie brakuje...
Arsenal Londyn - Leicester City 2:1 (2:0)
Bramki: Koscielny 28, Walcott 41 - Kramarić 61
Arsenal: David Ospina - Hector Bellerin, Per Mertesacker, Laurent Koscielny, Nacho Monreal - Francis Coquelin, Tomas Rosicky, Santi Cazorla, Theo Walcott (73. Aaron Ramsey - 82. Matthieu Flamini), Mesut Oezil - Alexis Sanchez (67. Olivier Giroud)
Leicester: Mark Schwarzer - Paul Konchesky, Danny Simpson, Robert Huth, Wes Morgan (81. Leonardo Ulloa), Matthew Upson (59. Marcin Wasilewski) – Ryiad Mahrez, Esteban Cambiasso, Matty James, Jeff Schlupp (86. David Nuggent) – Andrej Kramarić
Modelka rozbiera się na ulicy! Haczyk? Założyć koszulkę największego rywala [WIDEO]
Tottenham przyjechał na Anfield Road niezwykle podbudowany. W weekend "Koguty" wygrały prestiżowe derby północnego Londynu z Arsenalem (2:1), a dublet ustrzelił niesamowity Harry Kane. Młody Anglik strzelił już ponad 20 goli w tym sezonie i zostawia w tyle nawet takie tuzy jak Sergio Aguero czy Alexisa Sancheza. Liverpool wylał jednak kubeł zimnej wody na gorące głowy piłkarzy Tottenhamu. Już w 15. minucie Lazar Marković wyprowadził "The Reds" na prowadzenie. Chwilę później sytuacji sam na sam nie zmarnował genialny Kane. Napastnik bez kłopotów pokonał Simona Mignoleta i doprowadził do remisu.
W drugiej połowie mieliśmy powtórkę z rozrywki. Ponownie na prowadzenie wyszli gospodarze, dzięki pewnie wykonanej "jedenastce" przez Stevena Gerrarda, a parę minut później z najbliższej odległości piłkę do siatki wpakował Moussa Dembele. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, na murawie zameldował się Mario Balotelli. W tym sezonie Włoch gra fatalnie, ale w meczu z Tottenhamem zanotował prawdziwe wejście smoka. Zdobył bramkę na 3:2 i zapewnił gospodarzom arcyważne trzy punkty! To było dopiero pierwsze trafienie Balotellego w tym sezonie Premier League.
Liverpool - Tottenham Hotspur 3:2 (1:1)
Bramki: Marković 15, Gerrard 53 (k), Balotelli 83 - Kane 26, Dembele 61
Liverpool: Simon Mignolet - Emre Can, Martin Skrtel, Mamadou Sakho - Lazar Marković (79. Adam Lallana), Jordan Henderson, Steven Gerrard (68. Dejan Lovren), Alberto Moreno - Jordon Ibe, Daniel Sturridge (74. Mario Balotelli), Philippe Coutinho
Tottenham: Hugo Lloris - Kyle Walker, Eric Dier, Jan Vertonghen, Danny Rose - Nabil Bentaleb, Ryan Mason (69. Paulinho), Erik Lamela, Christian Eriksen (81. Nacer Chadli), Moussa Dembele (85. Roberto Soldado) - Harry Kane
Premier League: Chelsea Londyn odjeżdża Manchesterowi City. Trudna sytuacja Arsenalu Londyn [WIDEO]
W pozostałych wtorkowych spotkaniach Hull City pokonało u siebie Aston Villę 2:0 (Nikica Jelavić 22, Dame N'Doye 74), a piłkarze Queens Park Rangers wywieźli trzy punkty z Sunderlandu, wygrywając 2:0 (Leroy Fer 18, Bobby Zamora 45).
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail