Gospodarze przystąpili do spotkania w kiepskiej kondycji psychicznej, bo ostatnio wybitnie im się nie wiedzie. Odpadli już z Pucharu Anglii i Pucharu Ligi Angielskiej, a w lidze bliżej im do strefy spadkowej niż pucharowej. Nie pomaga nawet zmiana trenera, bo Kenny Dalglish choć wielkim szkoleniowcem jest, to z młodzianami pokroju Kelly'ego i Spearinga wielkich wyników nie zrobi. W dodatku w meczu nie mógł zagrać kapitan Liverpoolu Steven Gerrard.
Derbowe spotkanie dostarczyło wielu emocji. Do przerwy prowadzili gospodarze 1:0, po tym jak gola zdobył Raul Meireles. Początek drugiej połowy był jednak jak zimny prysznic dla Liverpoolu. Po golach Distina i Beckforda w 52 minucie Everton objął prowadzenie 2:1. "The Reds" uratował rzut karny dobrze wykonany przez Dirka Kuyta w 68 min. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie.
Przeczytaj koniecznie: Liverpool się zbroi