W 26. kolejce Premier League Liverpool mierzył się na wyjeździe z ostatnią w tabeli Aston Villą. Faworytem byli podopieczni Juergena Kloppa, ale chyba nikt nie spodziewał się, że wygrają tak łatwo. Po pierwszej połowie prowadzili co prawda tylko 2:0, ale prawdziwy popis dali po przerwie.
Piłkarze Leicester walczą o mistrzostwo Anglii i... wycieczkę do Las Vegas!
Szczególnie zapamięta ten mecz Divock Origi, który przyszedł do Liverpoolu w wakacje 2014 roku, ale cały poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Lille. W obecnych rozgrywkach dostaje coraz więcej szans i podobnie było w starciu z Aston Villą. Belg pojawił się na boisku w 62. minucie, a już chwilę później wpisał się na listę strzelców i podwyższył wynik na 4:0.
Swoją bramką wprowadził kibiców "The Reds" w prawdziwą ekstazę. Gdy podbiegł do nich celebrując gola, jeden z fanów objął go i... pocałował! Jak widać połączenie wysokiego zwycięstwa ukochanego klubu z wszechobecną podczas walentynek miłością daje dość nieoczekiwane efekty. Ciekawe, czy po meczu obaj panowie wymienili się numerami?
WATCH: Love is in the air? Liverpool's Divock Origi gets a Valentine's Day kiss https://t.co/2DdYEmL7cJ pic.twitter.com/2dt2uPHkUE
— Sky Sports Football (@SkyFootball) luty 15, 2016
Divock Origi got a few Valentine's Day kisses from a Liverpool fan. WATCH: https://t.co/Cnii26Tg26 (U.S. only) pic.twitter.com/PNaPh9hZRT
— ESPN FC (@ESPNFC) luty 14, 2016
True love. #origi #lfc (via @Joao_Teixeira17) pic.twitter.com/h1kIuqgv2y
— Kristof Terreur (@HLNinEngeland) luty 14, 2016