Śmierć Sali jest jedną z największych tragedii w historii futbolu. Argentyński piłkarz parę dni przed katastrofą, do której doszło 21 stycznia podpisał kontrakt z nowym klubem. Gra w Premier League dla Cardiff City miała być nowym rozdziałem w jego życiu. Nim jednak Sala rozpoczął treningi chciał pożegnać się z kolegami i udał się do Nantes.
W drodze powrotnej do Walii doszło do tragedii. Samolot nagle zniknął z radarów i długimi godzinami nie było pewne, co się stało z pilotem i piłkarzem. Dopiero po wielu dniach poszukiwań odnaleziono wrak na dnie morza, a w nim ciało Argentyńczyka. Jak wynika z najnowszego raportu, eksperci winią za katastrofę pilota.
Najważniejszym faktem, do którego zdołano dotrzeć jest ten o braku odpowiedniej licencji Davida Ibbotsona. Nie mógł wykonywać lotów komercyjnych. Ponadto źle ocenił warunki pogodowe. Pilot wybrał lot w trybie VFR, który możliwy jest jedynie przy dobrych warunkach, a wówczas takich nie było. Jak wynika z raportu, Ibbotson kilkakrotnie starał się poderwać maszynę do góry, ale stery przestały współpracować i maszyna z prędkością 145 km/h wpadła do morza.